NAS
Czy ktokolwiek czuje to co ja czuję
Dziś wpływ normalności do głębi
smakuję
Zacząłem prosto banalnie do rdzenia
Prosty rym dla każdego podniebienia
Teraz dołożę pierwiastek NAD do
odlotu
Jak wycieczka na pustynię do czarnego
namiotu
Gdzie pan Bóg Wszechmogący spędza
czas
Noc spędza bo za dnia zwiedza ulice
Na pustyni odległej zarzucił kotwicę
Niekiedy Go odwiedzam by wieść
rozmowy
Kiedy się trafia w mym życiu etap
przełomowy
Zabieram koc i wędruję zażywszy
podróży
Odwiedzam Jego namiot tuż nieopodal
wzgórzy
Jestem boskim prezentem tak rzekł mi
raz
I prawdę mówiąc pan Bóg mi mówi
NAS
Mój pan Bóg hufów orężnych wielki
wódz
Mało kto potrafi tak jak ON wrogów
tłuc
Acz Jego zdolności wybaczenia
przekraczają moją
Dlatego będę Mu ostrym mieczem i
zbroją
Przebaczył jednemu piecuchowi i
odwrócił się
Chyba nie wiem ujrzał w jego oku łzę
Ale tylko gdy wzrok odwrócił od
tamtego
Stało się coś zaprawdę bardzo
smutnego
Ale dosyć o tym.. tej wiosny też Go
odwiedzę
Ma On bowiem bardzo mi potrzebną
wiedzę
Nie tę o inicjałach czy incipitach
nie
Raczej tę jak potoczą się dalsze
dnie
I ja to wiem ale potrzebne mi mądre
wskazówki
Żeby nie ulec sile nagłej raptownej
pobudki
Zamienię z nim słowa ważne dla
ludzkości
Z dala od ludzi aktorów wystawców
pospolitości..
31 wersów
7.05.2012r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz