wtorek, 27 lutego 2018

WIELKI WOJOWNIK WIECZNOŚCI


WIELKI WOJOWNIK WIECZNOŚCI

Jedno z moich boskich imion to WOJOWNIK WIECZNOŚCI
Mam twarde jak żelazo liktorów pięści i kości
Walczę z najtwardszymi najcięższymi olbrzymami
Tak samo dobrze unikam jak łomoczę hitami
Najcięższy z dyabłów padł pod pięści mej łomotem
A na moje drugie imię oczy mówią Wielkim Kłopotem
Ale po pierwsze POGROMCA SMOKÓW anakond łowca
Skaczę do tropikalnej rzeki choćby ze śmigłowca
Często jest zwada kto z EKIPY skacze pierwszy
Jednakże moja OSOBA i boskie imiona tych wierszy
Są tematem przewodnim na drugie mam BORYS
A z mojej twarzy wyczytasz to z mych rys
Jestem POLAKIEM w 100% z KRÓLA i KSIĘŻNICZKI
Królowie tak mają że wszystkie śliczne różyczki
Spódniczki podwijają na mój widok brzmienie głosu
Czują jakby spijały całą słodycz kokosu
Moje FLOW po drugie RUCHY po raz GŁOS
Pewnie krok stawiany luźny ciuch krótki włos
Ja go zwę NIKE FLOW błogosławieństwo bogini ZWYCIĘSTWA
Ta przecudna pani pewną była od narodzin męstwa
Które długo drzemało późno dojrzewam ale to atut
Idę drogą wielkości nie interesuje mnie skrót
Wielkie przeznaczenie heroiczne boje i walki
Jestem zawsze sobą nie spreparujecie kalki
Moje pierwsze imię JERZY JUREK czyli Pogromca Smoków
To imię ma tyle brzmień tak wiele mieści w sobie uroku
Że uznałem i rzekłem jest najlepsze z możliwych
Nie słucham gdy ktoś marudzi podszeptów fałszywych
Wszyscy myślą JUREK znaczy rolnik i ja tak myślałem
Co więcej uprawą roli się zająłem hektary obsiałem
Za pługiem sprzężonym w dwa woły orałem glebę
Co więcej tej pracy przemożną czułem w sobie potrzebę
By moje imię w wykładni społeczeństwa miało sens
Ale jednego roku gdy strawy spożywałem kęs
Przyszło do mnie zrozumienie pewność i konkluzja
Że przecież ŚW. JERZY i jego ze smokami fuzja
Koneksja łączność tradycja kronikarzy średniowiecza
Rozumieniu rolnik stanowczo i gładko zaprzecza
JUREK Pogromca Smoków BORYS Wielkie Kłopoty
Wielki rozmiar siła potężna błyskawiczne łomoty
Tak szybszy od błyskawicy silniejszy niż teżewe
Spiszę to wierszem kto ma uszy niech słucha i wie
Jestem NAJLEPSZY WIELKI WOJOWNIK WIECZNOŚCI
Z daleka się trzymam od ludzi aktorów i pospolitości
Ludzie nic z wami nie odczuwam nie lubię uczt waszych
Ja potomek KRÓLÓW lecz usłużniejszy od podczaszych
I bądź pewien gdy podaję do stołu lub ci nalewam
Wdzięk wspaniałomyślnie wielkodusznego COKOLWIEK dam
Bezinteresowność uszlachetnia równie jak cierpienie
Jedno z drugiem mi bliskie lecz moje przeznaczenie
Sam je podyktuję jak boski HEFAJSTOS w kuźni
Tak owszem i to powiem znają mnie BOGOWIE różni
Za naszą wolą niech żyje NADCZŁOWIEK jednakże
Nie stanie się cud bez wysiłku po abrakadabrze
Ciężka praca KREW pot i łzy i wrodzony talent
Na każde SŁOWO SYNONIM na cios uniku ekwiwalent
Wiele lat przy książkach z 50 spisanych zeszytów
Setki ośmiotysięczników zdobytych szczytów
Zaciskałem zęby tak często jak tylko się da
Kroczyłem po lodowisku a ta pode mną kra
Gdybym zwątpił gdybym przecenił masę nad szybkość
To pewnie już dawno by mnie zbeształ byle ktoś
Lecz całe moje ŻYCIE pasmo wojen zadań niemożliwych
Tyle w moje OCZY kłamstw tyle obmów łżywych
ZAPOMNIAŁEM więcej niż oni kiedykolwiek się nauczą
Jedyny ich racjonalizm jest 5 zmysłową suczą
Ja splunąłem ją z warg lubieżność pogrzebałem
A przed każdą WALKĄ ULICA dudni szałem
Bitewne bębny huczą mi we KRWI i DUCHU
Wzrok dotyk węch smak serce żołądek i słuchu
Mam siedm zmysłów i każde pod KRWIĄ pieczętowane
Sięgam wciąż po więcej z wieczora i ranem
Nigdy nie dosyć choć niekiedy aż za dużo
Jestem najlepszy tak mi mów JOLU różo
KOCHAM CIĘ i TWOJE DZIECI jak Ty KOCHASZ kwiaty
Musisz być niepodległa jak i ja i PTAK skrzydlaty
Jestem KRÓLEWSKIM ORŁEM ORLA pani prześliczna
Twoim swobodnym krokiem i szeptem myśl liczna
Mnie odwiedza WYOBRAŹNI bez zrozumienia ŻYCIE
Tylko MUZYKA mnie rozumie a w ŻYCIA ZENICIE
Przyjdziesz ku mnie ŚWIĘCIĆ WIELKIE POŁUDNIE
Będziemy razem SZCZĘŚLIWI od styczni po grudnie
Tak krzepię moje SERCE NAJWYŻSZĄ NADZIEJĄ
KOCHAM wielkich czcicieli KOCHAM jak się śmieją
Więc o imionach moich boskich jak rozlewny strumień
Szukający drogi ku morzu przyniósł zrozumień
Kiedy WALCZĘ jak SAMURAJ wołam moje imiona
Tarcza puklerz hełm katana naostrzona
Dam radę pretendującemu do tytułu MISTRZA
Imiona moich przodków jak piorunu błyskawica
WIELKI HONOR bądź BŁOGOSŁAWIONA powściągliwości
Jeszcze raz powiem jak żelazo liktorów mam kości
TWARDE stalową kondycję i zadziwiającą SIŁĘ
Gdy kroczę po ULICY 'musisz' niźli 'chcę' mi miłe
Tyle WALK tyle bitew starć więc walczę wciąż
DUMNY JAK KRÓLEWSKI ORZEŁ i MĄDRY JAK WĄŻ

90 wersów
27.09.2010.

PRAKTYCZNA RADA


PRAKTYCZNA RADA

Przyszło lato lecz niewiele inspiracji
Dla nowego wiersza szycia kreacji
Racji w tym wiele poczuwszy uniesienie
Wypisuję równo w linię natchnienie
Kamienie milowe na myśl przychodzą
Gdy wiersze spod mojego pióra wychodzą
Czy pisarz może się zmusić rzemieślniczo
Ale by zarazem było pięknie malowniczo
To chyba możliwe kto wie? Więcej uroku może
Do tego oprócz serca rozum przyłożę
Proste te rymy rzeknij „barbarzyńskie”
Tylko czy zauważasz rymy wszystkie
Czy raczej te się rzucają w oczy słabe
Bo ja gdy piszę to jak na dobrą zabawę
Się cieszę czas jest wtedy nieobecny
I wiem że rośnie moc jestem bezpieczny
Zrównoważony jak nikt inny nie jest
Gdy stać mnie na jakiś hojny gest
W kwestii pisania obdarzyć przypowieścią
Tak by interesowało to też płeć niewieścią
Bo to się zdaje znakomity odsetek czytelników
Piszesz jak dla siebie i jeszcze wyników
Żądasz publiczności – pisanie zmienia jakość
Piszesz jak dla siebie więc musisz być ktoś
Tak ktoś z przebogatą osobowością
Żeby się trudnić pisania dla siebie namiętnością
Bo zmiana jakości na tym polega
Że twój bliźni czytelnik kollega
Musi widzieć temat przewodni czysto
I tak by wiersz mówił okrągło srebrzysto
O jakiejś treści spójnej całościowo
By chociaż wiersza mniejsza połowo
Taktowana rymem choć jedna praktyczna rada
Od niej zaczynamy to jest zasada
Pozyskiwania zaufania twojego interlokutora
W niemej rozmowie z twojego wora
Rymów wyciągającego dla siebie cokolwiek
Podobno trudni się czytaniem niejeden człowiek
Sam nie wiem nie szukam więcej sensu
Nie schowam do szuflady ale do kredensu..
40 wersów
10-11-08-2012r.

poniedziałek, 26 lutego 2018

GDY SERCE OCEANU KRVAVI V NIEBIOSA


Gdy SERCE OCEANU krvavi v niebiosa.. Tyle razy już umierałem i zawsze znajdywał się sposób by wrócić do ŻYCIA.. Nawet pan Bóg popełnia błędy.. A co jest przyczyną tamtych wszystkich.. nieszczęść.. no zastanów się z kim dzielisz swoje SZCZĘŚCIE.. a kto jeszcze nigdy nie był tak daleko jak dziś.. najdalej.. by budować świątynie nie znane już na tej ziemi.. I to ma budzić Twój uśmiech..
Błazenada.. prowokacja.. kłopoty.. Nie mogę dziś zasnąć.. I przyjdź proszę.. o twojej przyszłości.. to okropne.. Miłosierdzie.. ale ty znów chcesz wybaczenia.. sam.. nie wiesz.. Siła.. słabość.. mrok rycerskości.. chodź przyjdź zagrać w moją grę.. Gdy pan Bóg patrzy w moje OCZY to ich kolor napełnia się intensywnością i KOCHAM CIĘ PANIE BOŻE! Krzyczę kiedy się modlę.. nie pozwolę.. spróbuj tylko.. i to już się stało.. nikt.. nie znosi tego ciśnienia.. będę walczył..
JESTEM
Mnie też wyparto się więcej niż trzy razy.. widziałem Cię w mglistym odbiciu tafli monitora.. czemu w ten sposób? Nie ma przepaści których.. nie.. PRZESKOCZYSZ.. nie ma łańcuchów.. nie.. klną moje imię.. wiem, że to słabość..
Prowokacja.. przyjdź proszę..
Tylekroć poddajecie mnie próbie..
Jak sublimacji w tęczowym pokoju..
A co gdybym ja też? I nie mów mi.. bez szeptów za plecami.. Siła.. w szacunku.. dobrze że jest kilku tych mądrych wielkich duchem.. po co słuchać mrocznych sarkazmów w dusznych klasach.. tyle lat uczyłem się..
Dobry mąż – można go poznać po tym że jest przewidujący, ale spójrz proszę a przyczyny przychodzą z przyszłości.. więc
Przewidywać.. że czemu.. z jakiego powodu.. niemożebność.. taki napis czytam ilekroć tu wracam.. LUSTRO.. zwierciadła krysztalne to recepta na czytanie we snach.. i czosnek.. szykuj się.. proszę.. czyżby? Nikt nie wie kim jestem.. to zajmuje lata by się odnaleźć.. a chwilę by minąć.. Miłość jest.. wymaga więcej wysiłku od nienawiści.. I spójrz teraz na mnie.. Tak stwarzamy się nawzajem.. od nowa.. tylko przybywa blizn.. Ty też już to wiesz.. pokochasz najdalszych.. no wiem.. jestem jaki jestem.. a moją złośliwością jest że nie odpoczywam od rozdawania.. radosną.. aż do odcisków na dłoniach..
O BRACIA MOI!
Jam jest moim ZAKONEM
Strachu nie czuję.. słowa.. słów.. niektórym nawet tego szkoda.. nie widzą NASZYCH ZWYCIĘSTW.. jestem początkiem i końcem, alfą i omegą.. wszystkim co pomiędzy.. złotym środkiem.. wygrawerowałem dla WAS wspomnienia w moim mieczu.. wyrzeźbiłem moją nienawiść.. zebrałem dla WAS stukrotny plon pokosu mojej Miłości..
Siódemka..
NAJWYŻSZA NADZIEJA
Ale czytelniku powiedz ile co dnia zjadasz okruchów złudzeń spod naszego stołu.. a gdy ci czytelniku.. ubliżę.. upadniesz jak pan Jezus pod krzyżem.. to jeszcze zapytaj siebie czy uniesiesz to brzemię.. jest realne..
Ja.. nie..
Kazał bym ci konać na stosie płatków róż..
W prosektorium.. aż lodowato w stopy.. znowu oszustwo.. ubywa ci gram ile alkoholu w butelce piwa..
Dla Ciebie mógłbym.. proszę..
I nie poczuwaj się..
I może chciałem cię oszukać..
Po prostu myślę.. Ty też.. powtórzę za Tobą.. ale masz tyle SZCZĘŚCIA.. patrz jedynie przed siebie.. chyba że przechodzisz przez jezdnię.. znów chcą mnie winić.. to STRACH w nich tę.. ten fałsz.. krzepi.. jak pokuta w kącie zimnej bramy zalanej uryną.. a światełko jakie mu świeci: „jeszcze, jeszcze”.. jak przepłacony żebrak z gałązką drzewa pod twoimi oknami.. spójrz w jego oczy.. jesteś wszystkim co mu zabrano.. tak stwarzamy się nawzajem.. na nowo.. tylko przybywa blizn.. i wciąż powtarzam to tylko jeden krok.. niemożebność..
I właściwie uczynię to..
Przeprosicie mnie i podziękujecie..
Stać was na to..
Będę TAM z otwartymi oczami i otwartymi ramionami..
Znajdę cię..
Tylu z was za każdym moim słowem krzyczy VIVAT!
A ilu z was moją myśl pojmuje..
Tłum jest wielki ale ludzi kilku..
Gdzieś..
Pomiędzy PTAKAMI a insektami..
PoNAD smutkiem i szczęśliwością..

8.1.2011r.

ZNACZENIE DOWODU


ZNACZENIE DOWODU

Jest dużo inspiracji skręcam w stronę liryki
Nawiązując stylem do wiersza najlepszej klasyki
Techniki rymem mowy wiązanej układania
Łączę spójnie tematem kolejne linie zdania
Natchnienie szepcze słowa pod długopis
Kolejny element charakteryzujący mój rysopis
Całe moje bogactwo to właśnie rymowane linie
Lepszy to sposób na wyraz niż seans w kinie
Wieloznaczeniowo – sensów na raz kilka
To jest właśnie znaczeń kondensacji technika
Trzy cztery nawet pięć odpowiedzi wymownych
Kilka chwil złych kilka chwil cudownych
Poczuwaj się do czego chcesz a nie chcesz to nie
Ja na czytaniu i pisaniu spędzam całe dnie
Niekiedy bo trudno pożyczyć dobrą książkę
Odczuwam tę zwykłą prozaiczną bolączkę
Chyba że trafisz na perłę oceanu wtedy
Nie odczuwam innej prócz czytania potrzeby
Dobra książka jest jak znaleziony skarb
Dobrze napisana i tak jak malarz używa farb
Tak pisarz skombinował alfabet na setki sposobów
Ja też to potrafię to kolejny z dowodów
Rzemiosłem Spartiaty była walka moim pisanie
Będę pisał wiersze rymem wiązał zdanie
Po zdaniu tak by całość była wymowna
Tak by całość była świetna po prostu cudowna
Rozszyfruj to jeśli masz chęć ale o tym pamiętaj
Że to ma wiele znaczeń – ‘może przykład daj’
Wewnętrzny głos mi mówi że muszę zilustrować
Żeby nikt z was nie musiał żałować
Że poświęcił chwilę swój czas na lekturę
Że trafił coś dobrego a nie kolejną bzdurę
Więc o trzy cztery i pięcio- znaczeniowości
Posłużą nam za przykład stalowe kości
Że twarde, że proteza są dwa znaczenia mało
Więc przejdźmy do kości te którymi się rzucało
Te które budują twój szkielet człowieku
Te które wywołują coś na kształt uśmiechu
Że za szczupły jak mówią skóra i kości
Zilustrowanie wielu znaczeń sprawia mi trudności
Ale już powinieneś rozumieć o co idzie czytelniku
Może to jeszcze nie wywoła okrzyku zachwytu
Trzy znaczenia to mało ale nigdy mówiąc szczerze
Tak nie rozkminiam raczej ślepo w to wierzę
Rzekł bowiem Zaratustra ufam więc na słowo
Na pamięć się uczę przypowieści niczym przysłowiowo
Brzmią czyli że są szablonami do przyłożenia
A wielki marzyciel doświadczył niemal potępienia
Skojarzono go ze złem skojarzono go z nazizmem
Nie dokładnie czytano skojarzono go z faszyzmem
Ale dosyć o nim wróćmy do tematu przewodniego
Dygresje lubię ciężko jest uniknąć tego
Kolejny długi wiersz mi się napisał lekko
Odpocznij to już koniec zmęczona powieko.

54 wersy 30.04.2013r.




niedziela, 25 lutego 2018

KRÓLESTWO HADESA


KRÓLESTWO HADESA

Daleko daleko na zachodnim świata krańcu
Jest jaskinia wiodąca ku piekielnemu szańcu
Czuć tam jak swe dławiące rozsiewa wyziewy siarka
Tam przechadzają się Troski Choroby Starości Starka
Trwoga i Nędza Praca ze Śmiercią w parze
Jednak na opisanie tego zakątka się odważę
Rośnie tam wiąz ogromny gdzie siedzą Sny i Marzenia
Mieszka tam olbrzym Briareus sturękiego ramienia
Trwa jednak bezczynny mimo że ma rąk sto
To miejsce gdzie antyczne zaczyna się piekło
Rzeka Boleści łączy się ze Styksu strumieniami
Przez którą się przeprawia Charon swymi łodziami
Trzeba go opłacić – przewóz obolem miedzianym
Gdyż bez tej opłaty i w piekle będziesz niechcianym
Wyjścia strzeże Cerber monstrum o trzech głowach
Dla próbujących wychodzić wiecznie jest na łowach
Niczym tygrys acz to psisko straszliwe
Wpuszcza uprzejmie ciała już nie żywe
Dalej błądzą dusze umarłych ma swe miejsce każda
Gdy wchodzi ktoś nowy okazja do skargi się nadarza
Czekają tu na osąd piekielnego trybunału
Trzech boskich sędziów nie spiesząc się pomału
Minos Ajakos i Radamantys prawią swe sądy
Nie ważnym jest dla nich jakie masz poglądy
Jeśli pod ich sąd trafiłeś musisz być pewny
Że wyrok wyda Hadesowi trybunał podległy
Tartar – otoczony zjeżonymi skałami stoi - pałac
Trzy mury obronne zagradzają przed nim plac
Olbrzymi brama na diamentowych kolumnach
Wiedzie przy żelaznej baszcie tych co skończyli w trumnach
Przy swej małżonce Persefonie w zębatej koronie
Z potężnym berłem które ściskają jego dłonie
Hades brat Gromowładnego Zeusa i Posejdona
Na jego głowie ciężka zębata złota korona
Grecy mu hołdy składali milcząco woleli cicho
Ich uwielbienie woleli by ukryto
Świątyń mu niewiele budowali pełni trwogi
By w jego królestwo nieprędko prowadziły nogi
Miał Hades czapkę czyniącą niewidzialnym
Jego widok niemiłym był w państwie materialnym
Straż Tartaru to trzy potworne siostry Erynie
Które kaźnie wymierzają temu kto Styks przepłynie
Na Wyspę Błogosławionych odpływają żyjący sprawiedliwie
Gdzie zapachy kwiatów i jodłowe igliwie
Wszerz się rozciągają i wyścielają glebę
A drzewa czują śpiewu przemożna potrzebę
Elizejskie Pola gdzie panuje wieczna wiosna
Żadna z dusz się nie starzeje każda jest radosna
Wszystko się układa w kształty wymarzone
Stoły biesiadne czyste i pachnące suto zastawione
Tę utopię śniło wielu z wielkich pieśniarzy
Może któregoś dnia i mnie okazja się nadarzy
By odmalować jak najpiękniej zmarłych w błogosławieństwie
Może sam jednego dnia znajdę się w tym królestwie
Tak w skrócie się przedstawia królestwo Hadesa
Teraz by skończyć wiersz ma wola pospiesza..

21.01.2012.

ATENA


ATENA


Razu jednego Dzeusa męczył potworny ból głowy
Zdecydował się po namyśle na czyn takowy:
Wezwał swojego brata Hefajstosa boskiego kowala
Mówiąc że ból głowy straszliwy go na kolana powala
Zdecydowali razem że Wulkan Zeusa uderzy toporem
Brat z kuźni choć nie był ku temu skorem
To zadał cios żądany a z głowy bogów ojca
Wyskoczyła bogini najwięcej ze wszystkich myśląca
Atena przyszła na świat w tych okolicznościach
Która była jedną pośród ojca swego słabościach
Dzeus kochał ją najbardziej przyznawał przywileje
Niczym król gdy purpurową szatę przyodzieje
Tak Minerwa była dumą Gromowładnego
Trzymała się z dala od Miłości i stanu małżeńskiego
Była matką wynalazków i wojnę uwielbiała
Była potężna mądra silna zaiste wspaniała
Co cztery lata w mieście o bogini imieniu
Ku całemu Minerwy miastu zadowoleniu
Zabawy i konkursy trwały cały dzień a następnego
Dnia ruszała uroczysta procesja uczcić tego
Zwyczaju była szlachetna i silna w swym majestacie
Świątynie jej budowali Grecy chętnie i bogato
Do dziś zachował się Partenon dla Ateny-dziewicy
Którego dziś ruiny w Aten okolicy
Miała w greckim języku wiele przydomków
Wśród tego antycznego narodu ziomków
Zwaną ją pracownicą patronką miast panią zastępów
Panną oraz dziewicą każdy z tych elementów
Jej postać charakteryzuje acz samej bogini
Która przez ludzi obdarzona przydomkami tymi
Najmilsze imię dziewicy czystość znamionujące
Chyba jedynie dla ojca miała serce gorące
Jest symbolem mądrości niczym zły ptak
Atena Minerwa Pallas to tyle o niej – tak..

24.01.2012.

wtorek, 20 lutego 2018

TUŁACZKA ODYSEUSZA


TUŁACZKA ODYSEUSZA


Dziesięć lat walczył pod murami Troi grecki bohater
Gdy przyszło wracać – na wyspę Itakę prowadził ster
Chcąc wrócić jak najprędzej do ojca, syna i żony
Gniewem jednak potężnego Posejdona obarczony
Zmuszony był tułać się po morzach dziesięć lat
Sroższą karę mógłby wymierzyć jedynie kat
By uniknął wielkiej tułaczki zbawiając go życia
Zmuszono go jednak po morzach do wędrówki odbycia
Zwykle droga spod Troi do Itaki zajmowała dwa tygodnie
Jeszcze przed jej rozpoczęciem spoglądał pogodnie
Wierzył szczerze że najdalej za dni czternaście
Że tyle najdłużej będzie w morskiej trasie
Huragan go skierował w Lotofagów dziedziny
Którzy się raczyli wybornym smakiem rośliny
Lotosów których raz tylko skosztowawszy wystarczy
Nie będzie już takowego pociągał los tułaczy
Zostanie na zawsze gdzie rosną lotosy
Będą mu potrzebne jak chlebowi pszenicy kłosy
Los skierował ich wkrótce w jaskinię cyklopa
Potwora posiadającego na środku czoła jednego oka
Okrutne monstrum rozszarpało kilku ludzi Odyseusza
Który oznajmił potworowi że jak najprędzej wyrusza
Cyklop jednak był głuchy na królewską prośbę
I że jego zje ostatniego taką dał mu potwór groźbę
Odys gorącym ostrym balem oko jedyne cyklopa wyłupił
Wcześniej go tylko wybornym winem upił
Wraz z towarzyszami na owiec Polifema brzuchu
Pozbawionego oka który zmysłem słuchu
Nie dosłyszał uciekających podstępem wojaków
Tak Odys uratował siebie i z załogi chłopaków
Przedstawiwszy się uprzednio pod imieniem Nikt
Ze swoją załogą i łajbą prędko znikł
Już będąc na łodzi Odys oznajmił swoje imię
Prosił Polifem Posejdona na wodzie niech ów zginie
Wysłuchał prośby Neptun wypełniając co do słowa
I tak przez lat dziesięć nosiła Ulissesa woda
Trafili wkrótce tułacze do Eola grodu
By go polubić bóg wiatrów znalazł powodu
Obdarował Odysa miechem pełnym wiatru
By niósł przychylnie króla Itaki statku
Zasnąwszy jednak Odys został zdradzony
Chcieli wiedzieć jego towarzysze co kryje miech owy
Wypuścili z niego wiatry także nieprzychylne
Te skierowały łódź syna Laertesa na drogi mylne
W kraju Lajstrygonów straciwszy łodzi jedenaście
Wiedli dalej ostatnią łodzią losy tułacze
Uszkodzonym okrętem dopłynęli do Kirke wyspy
Która odwiedzającym podsuwała podstępne pomysły
Kiedy ktokolwiek zjadł u niej stawał się zwierzem
I dopiero gdy zagrożono Kirke ostrym orężem
Odmieniła kształty zaczarowanych przyjaciół
Odys uniknął odmiany dzięki Hermesowym ziół
Serdecznie polubiwszy czarodziejkę rok u niej stali
Wreszcie podjąć się dalszej podróży zadecydowali
Opowiedziała mu Kirke że musi wywołać Terezjasza
W krainie Kimeryjczyków zwabi go krwi pełna czasza
Krew wylana w dół ofiarny przywołała wróżbiarza
Ten obdarował Odysa przepowiednią za to że się nadarza
Okazja do głodu zaspokojenia choć na chwilę krótką
Dowiedziawszy się czego potrzebował żeglował dalej łódką
Powiedział mu także jak przebłagać Posejdona
I rzekł mu że czeka na niego syn i czeka żona
Że wróci do nich gdzie dożyje szczęśliwie starości
Że wrócą do ojczyzny sterane mięśnie duch i kości
Wracał - tuż przy wyspie syren wiodącą drogą
Jedną łodzią i dzięki radom Kirke tak postąpił z załogą
Pozalepiał ziomkom uszy woskiem by byli głusi
Wówczas cudowny śpiew syren ich nie skusi
By zapomnieli o falach i wiedli dobrym kursem
By przemknęli obok syren bezpiecznym łodzi susem
Siebie zaś do masztu przywiązawszy silnie
I tak słysząc śpiew syren zdrów i cały przepłynie
Prosił i błagał by go uwolniono z więzów liny
Nikt jednak go nie usłuchał spośród dzielnej drużyny
Jednako zaraz ich gorsze niebezpieczeństwa czekały
Musieli przepłynąć wąski przesmyk i nie rozbić o skały
Skylla i Charybda dwa straszliwe monstra
Jedna poczwara drugiej była niczym siostra
Stratę konieczną ponieść musieli – sześciu (hi hi)przyjacieli
Utonęło pożartych w Charybdy gardzieli
Kolejno do wyspy dopłynęli boga słońca
Który był swoich wołów świętych strażnik i obrońca
Głodna załoga co najtłustsze zabiła i zjadła bydło
Jednak takiego postępowania wynikiem było
Stracili okręt - Odyseusz jeden jedyny
Uniknął śmierci był bowiem bez winy
Jako rozbitek trafił w nimfy Kalipso dziedzinę
Dzięki nektarowi i ambrozji na lat osiem rodzinę
Zapomniał i żył szczęśliwy w nimfy kraju
Było mu u niej dobrze żył tam niczym w raju
Ósmego roku zjawił się jednak Hermes posłaniec boski
Przysparzając szczęśliwej nimfie najdotkliwszej troski
Z rozkazu Zeusa Odyseusz ma wyruszyć do Itaki
Przyniósł skrzydłonogi Merkury rozkaz taki
Syn Laertesa mocną tratwę sporządziwszy pilnie
Zdecydował że ku ojczyźnie na niej popłynie
Klątwa Neptuna znów dała mu się we znaki
Znów bóg morza stanął naprzeciw kursowi do Itaki
Po straszliwej burzy wylądował bohater na wyspie Feaków
Tu narrator śle pozdrowienia dla wszystkich ptaków
Wieczne ucztowanie to mieszkańców Scherii los
Opowiedział Odyseusz tym ludziom na głos
O swojej tułaczce przed obliczem króla Alkinoosa
Nie potrzebna tu żadna dygresja ni glosa
O Nauzykai księżniczce która pod urokiem króla
Że widok Odysa ją do reszty rozczula
Śpiącego Odysa przywieziono w Itaki progi
Obdarowali go hojnie Feakowie jako bogi
Pozostawili we śnie pogrążonego podróżnika
Gdy się obudził był u siebie – prosta logika
Nie mógł jednak jawnie wystąpić gdyż wtedy
Mógłby wśród zalotników Penelopy narobić sobie biedy
Żona Odysa przez lat dziesięć tkała szatę
By uczcić pośmiertnie piękną robotą swego tatę
I tak w dzień tkała cierpliwie odzienie
W nocy ją pruć nakazywało sumienie
By nigdy jej nie skończyć i nie ulec zalotnikom
Tak jej się udawała ta sztuka dzięki subtelnym unikom
Atena wsparła zaś Odysa nadając mu postać żebraka
Skryła go przed wszystkimi bogini maska taka
Rozpustni zalotnicy myślą przyprawili go o zemście
Musiał jednak ku temu obmyślać skuteczne podejście
Napiął łuk swój - on jeden mógł dokonać tego
I wymordował jednej nocy zalotnika każdego
Przypomniawszy się Penelopie szczęście wróciło
I całą rodziną siadali w ogrodzie tak było miło
Opowiedziałem w wielkim skrócie tułaczkę Odysa – zdanie
Rymem związując by było przyjemniejsze czytanie..

128 wersów
18.01.2012.

HEFAJSTOS


HEFAJSTOS

Gdzieś na wyspie Lemnos w głębi wulkanu
Zarządza Hefajstos wśród wielkiego kramu
Jego boska kuźnia ma tam miejsce swoje
Wielkie piece formy przestronne podwoje
Syn Dzeusa i Hery niegdyś z Olimpu strącony
Bo stanął przeciw ojcu mającym żal do żony
Leciał z niebios dzień cały połamawszy nogi
Zapomnieli o nim na jakiś czas bogi
Na lat dziewięć bowiem tonął w samotnym smutku
Życzliwie przyjęty przez Tetydy bogini ludku
Dla nich ozdoby wyrabiał diademy pierścienie
Za siedzibę obrał góry ognistej podziemie
Po upadku z Olimpu pozostał chromy kulawy
Dopiero po latach dziewięciu podjął się wyprawy
Do siedziby bogów upojony Bachusa winem
Pogodził się wówczas Zeus gromowładny z synem
Jako wynagrodzenie losu Afrodytę mu przeznaczył
Afrodyta niebiańska piękna Wulkan skromny był
Niezgodne charaktery acz piękny związek niebian
Hefajstos pracowity co dnia dla bogów sezam
Swój otwierał naramienniki klejnoty naszyjniki
Jego pieczołowitej pracy najpiękniejsze wyniki
Których bogowie niesyci wiecznie pożądają
Dlatego Hefajsta kowala w szacunku mają
Złoto żelazo miedź srebro płynie strumieniem
Gdy to ozdoba przystrojona szlachetnym kamieniem
Gdy oręż to kuty długą pracą by dobrze służył
By wojownik waleczny go dzielnie w boju użył
Misterna i piękna robota jest dziełem jego
Doskonałości wychodzą z rąk kowala boskiego
Niepiękny pełen uwielbienia dla swej kuźni
Bóg ognia rzemiosła kowalskiego uczy ludzi
Zaś dla ojca swego grzmoty kuje i błyskawice
I tylko z rzadka zagląda w nieba tęsknice
Jego żywioł to praca na niej spędza dnie
Boskiego kowala Hefajsta chwaliły rymy moje..

7.05.2012.

POSEJDON


POSEJDON

Jeden z trzech najważniejszych greckich bogów
Mieszkających pośród olimpijskich progów
Brat Zeusa i Hadesa – Posejdon władca mórz
Wzburzyciel fal najsroższych wywoławca burz
Zna wszystkie morskie stworzenia każdą głębinę
Więc jeśli na morzu będziesz i u niego winę
Ponosisz strzeż się wędrowcze bo trójząb Posejdona
Na wodzie każdego cudu dokona
Może strzaskać twoją łódkę kiwnięciem palca
Więc nie gniewaj go nigdy to się nie opłaca
Jeżeli jego gniew masz przeciw sobie
To i morze jest gniewne a jego fale w żałobie
Bo już im wiadomo że rejs twój nieszczęsny
I rekiny ostrzą zęby na posiłek mięsny
Wszystkie klejnoty morza są jego ozdobą
Do niego marynarze zanoszą modły pełną załogą
Zanim w rejs wyruszą by powrócić z niego
U Posejdona najprędzej można wyprosić tego
Bursztynowe są okna jego pięknego królestwa
Sklepieniem dachu fala niebieska
Błękitna lazurowa czy wreszcie w szafiry
Przyodziana – rydwanu zaś jego sternicy – delfiny
Zna każdą perłę wie która muszla porodzi
Zna kapitanów admirałów i majtków na łodzi
Algi się w takie dla niego układają kształty
Że tęczę mu malują jak kryształowe pryzmaty
Jak palmy wyrastają z dna białe lilie wodne
Zdają się wówczas rosłe dorodne
Wszystkie nimfy jego służbą i przyjaciółkami
Posejdon najstarszy między mórz bogami

Jest w moim mieście piękna rzeźba w Rynku
Tuż obok potężnego gmachu Katedry budynku
Kunsztownie wykonana jest Posejdona wyobrażeniem
I gdyby zaiste bóg ten był kamieniem
To takie by miał kształty solidne mocne
Dziś moje wersy antyczne rozprawki chwalące
Po trosze boskiego Posejdona przedstawić chciały
Przy którym narrator jest naprawdę mały
Opowiedziałem o Posejdonie władcy mórz
A Ty moja pani podaruj mu jedną z róż..

18.01.2012.

niedziela, 18 lutego 2018

WYŚNIONY WERS


WYŚNIONY WERS

Krótki rymowany wiersz z tematem: sny
Spisuje mi się w myślach cichutko gdy

! - Trzymaj się z dala od moich snów
Powiedziałem to powiem to znów
! - Przecież ty nie miałeś nigdy snu
A to co spisuję w mym zeszycie tu?
Sny były dla ciebie raz – lekcją pedagogii
Sny były dla ciebie dwa – projekcją fobii
Sny były dla ciebie trzy – wzorem marzeń
Były dla ciebie antycypacją zdarzeń
Były tych zdarzeń reminiscencją
Zaprawdę dużo uczącą lekcją
Miałeś tych snów kilka dziecko ile zębów mlecznych
Tyle przeżyłeś krótkich chwil bajecznych
A dziś zobacz twoje usta nie są dla każdej prawdy
A niejeden z twoich snów nie godny nawet pogardy

Do snu się szykuję TAM czuję że żyję
Jak ukąszenie pustynnej kobry w szyję
Albo grzechotnika w śródstopie co za BÓL!
Jak przebijające ciało pięć kul
Z gwintówki – przeżyjesz jeśli KOCHASZ ŻYCIE
Jeśli mocno w COKOLWIEK wierzysz na owym szczycie
Staniesz wreszcie po latach ciężkiej pracy
Może któregoś dnia ON ci to wybaczy

27.03.2011

sobota, 17 lutego 2018

DLA THAGDEUSA


DLA THAGDEUSA

Widziałem Cię TADEUSZKU zaledwie kilka razy
I teraz by pisać dla Ciebie znajduję wyrazy
Chcę spisać rymowany tekst by sławić Twoje imię
I w SERCU do działania tego przemożną czuję przyczynę
Pierwszy raz jakiś pan wiózł Cię w spacerowym wózku
To przypomniała sobie moja pani o swoim podnóżku
I hojny gest mi okazała pozwoliła zobaczyć syna
Żebym wiedział jaka jest mojej przyszłości przyczyna
Jesteś śliczny okrąglutki pyzaty na buzi
Na Twój uśmiech mój świat do życia się budzi
Pomawiają mnie synu o wielki ogrom zbrodni
Rzuca się na mnie astralnie 2/3 przechodni
Odziedziczyłeś imię po swoim wielkim pradziadku
Nie ma w tym raczej odrobiny przypadku
TADZIU TADEUSZ TADEUSZEK THAGDEUS jak Bóg
Zdarzył się piękny bliźniaczych narodzin cud
Masz siostrzyczkę VITJORJĘ jednego dnia zrodzoną
Zwróceni ku sobie w brzuszku mamy jedną stroną
Dojrzewaliście do dnia nadejścia na świat
Oczekiwał Cię też cierpliwie Twój starszy brat
Nasz GRACUŚ będzie się Tobą jak ojciec opiekował
Będzie się z Tobą bawił będzie Cię trenował
Gdy do klubu wejdziecie aż cały zadrży i zahuczy
A Twój prześliczny buziak wszystkie panny nauczy
Jak być dobrą dla potomka królów prawdziwego
Położysz jednym hitem na glebie olbrzyma niejednego
Podczas lat gdy wojnę wiodłem przeciw leszczom
Których gdy się tnie piszczą okropnie i wrzeszczą
Miały wtedy miejsca liczne czasowe zawirowania
I otworzyły się przede mną stron przyszłości poznania
Widywałem Cię dużego nawet jako nastolatka
I zrodziła się we mnie jasność czysta i gładka
Że jesteś mi oddany i pełen ku mnie Miłości
Jedno z Twoich spojrzeń dało mi tyle radości
GRACJAN się odwrócił – słusznie bo byłem w błędzie
Nie rozpoznawałem Was przecież zawsze i wszędzie
Ale Ty na mnie patrzyłeś powiedziałeś ‘cześć Tato’
Było wówczas piękne ciepłe rześkie lato
NAD wyraz mnie tego dnia uszczęśliwiłeś
Bo widziałem to w Twoich oczach wprost nie przemówiłeś
Widywałem Was we trójkę bo tyle z JOLĄ wówczas mieliśmy dzieci
Wiem brzmi wariacko ale niech nikt nie przeczy
Bawiliście się w podwórku ja w oknie stałem
Oddany wam bez granic tak DUCHEM jak i ciałem
TADEUSZKU mój śliczny i mądry rośnij zdrowo co dnia
Będzie dbać o ciebie mama będę dbał i ja
Zrobię co w mojej mocy wyrośniesz na wielkiego mężczyznę
Choć czas zagoi jak i na Twoich braciach niejedną bliznę
Pamiętaj zawsze o zasadach o SILE I HONOZE
Tak nam dopomóż wszechmogący panie Boże..
Jesteś jak lew TADEUSZKU jak ORZEŁ skrzydlaty
Jesteś moim wszechświatem dumą Twego TATY
Zdobędziesz najwyższe niebios sklepienia
Wrogowie będą drżeli cieszyli się przyjaciele
Mój boski THAGDEUSU znaczysz dla mnie tak wiele

29.11.2011-11-06


DLA CÓRKI VITJORJI


DLA CÓRKI VITJORJI

Kiedy patrzę na młodą śliczną dziewczynę
To w blasku jej szafirowej tęczówki płynę
Myślę widzisz, że moje SERCE rośnie nagle
Mój Galleon na pełnym oceanie rozwija żagle
Moja pasja nabiera powodów pięknieje sens
Choć może pisarskość to najsurowsze z mięs
Ale kiedy patrzę jak jesz młoda damo
I kiedy słyszę jak mówisz do Joli mamo
To krzepisz moją NADZIEJĘ MIŁOŚĆ i dodajesz sił
Wszystkie przeciwności druzgocę w marny pył
KOBIETA to SZCZĘŚCIE to MĄDROŚĆ od lat
Dla Ciebie jeszcze
NAJLEPSZA PRZYJACIÓŁKA
PRZYSZŁOŚĆ i WSZECHŚWIAT
i WSZECHOBYWATELKA
duszyczko ma serduszko
Najpiękniejsze z mojej jabłoni rumiane jabłuszko
Masz wspaniałych braci to wielcy mężczyźni
I nasz CZAS na nich przeszłość zabliźni
Jesteśmy WALECZNI kochamy jak nikt inny
Każdy z naszych zmysłów jest dziecięco niewinny
KOCHAM CIĘ to najważniejsze bądź ZDROWA i SZCZĘŚLIWA
Pełna zuchwałego pokuszenia i radośnie złośliwa
Wiecznie niezadowolona że wymagająca i dalej
Ty tato BROWAR a mi tu WINA nalej
Białe do obiadu czerwone do kolacji a MLEKO
Na śniadanie i tańcz ze mną tańcz apteko
Że drogerjo bo szczypta tu kropla na zdrowie
Gorzej że pokątnie lepiej jak się o tym powie
Bo dyskrecja to jest wszyscy wiedzą a ty nie
Więc najlepiej oficjalnie bo JESTEM ZAKOCHANY
To już stoję i idę powiem to do (Joli) mamy..
Kto nie szanuje KOBIETY ten nie szanuje matki
I z powodu słodyczy zaglądam w Twoje szufladki
Są pachnące czyściutkie, że dbam i kocham
I jestem i pamiętam i na czas się zjawiam
KOBIETA pokocha najpewniej wyłącznie WOJOWNIKA
TAKTYKA to moja moja to jest polityka
KOBIETA jest duszą WSZECHŚWIATA w TOBIE wszystko
Jest możliwe WSZYSTKORAZEM to NASZE igrzysko
DLA DWU JASKÓŁEK DZIĘKUJĘ.
8.05.2010r.

42 wersy


KRÓLEWSKI ORZEŁ - DLA GRACJANA


DLA GRACJANA - KRÓLEWSKI ORZEŁ

Zrodzony szczęśliwie na sposób cesarskiego cięcia
W warunkach okolicznościach nie do przyjęcia
Duży i zdrowy śliczny i mądry
Z kobiety groźniejszej od królewskiej kobry
Byłem sam w momencie ostatecznego spięcia
W warunkach i okolicznościach nie do przyjęcia
Musiało się udać tak chciało Nasze przeznaczenie
Aż z posad wyrywało w powietrze ciężkie kamienie
Zdążyłem sam jeden podjąłem te wyzwanie
Zrównam je z marzeniem o latającym dywanie
Zawisł nade mną wyraz mi bliski: niemożebność
Ten sam czytałem zanim ustanowiliśmy z JOLĄ jedność
Był to ósmy miesiąc i ósmy dzień gdy BŁOGOSŁAWIONA
Wydała na świat DZIECKO kobieta wymarzona
Byłeś WIELKI już w dniu narodzin i śliczny
Przezwyciężyłeś z łatwością wysiłek traumiczny
Niepokalane poczęcie dla takich żywię podziw
Zdarzył się niepowtarzalny pierwszy cud narodzin
Jesteś pierwszym z moich synów w Ciebie przelałem
Ówczesny ładunek MIŁOSCI moją PRZYSZŁOŚCIĄ Cię nazwałem
I gdy zdarzył się ten cud to jeszcze jeden miał miejsce
Zrodziły potomstwo dwa ORŁY KRÓLEWSKIE
Część mojej duszy oddałem Tobie synu
To SZCZĘŚCIE ówczesne przerosło skalę czynu
Do jakiego zdolnym byłem dotąd - urosłem niesłychanie
Twoja mama powiedziała 'dobrze niech się stanie'
Przyjęła Cię najhojniej swojego SERCA mirem
To rzadkie u matek tak wcześnie i od razu
Bo wszyscy ojcowie się strzegą tego przykazu
Że na dni kilka inne DZIECKO w opiekę oddają
Bo młode matki przeróżne myśli mają
JEDNA JEDYNA zrozumiała i znalazła Nadzieję w Tobie
Powiedziałem jej wówczas że ufam jak samemu sobie
Nikt nigdy mi nie mówił jak KOCHAĆ należy
Ale gdy patrzyłem na Was czułem że i SERCE wierzy
Moje lepsze 'JA' acz JA też ten stworzyłem WSZECHŚWIAT
Byłem SZCZĘŚLIWY a KAŻDY był mi brat
Twój przyjaciel KRÓLEWSKI ORZEŁ pod jednym niebem
Tym samym co Ty częstokroć żywiony chlebem
Dorastał razem z Tobą podróżując bezustannie
On w jeziora nurkował gdy Ty byłeś w wannie
Pięć lat świat oblatywał jak w przykazaniu ORŁÓW
I gdy tańczyłeś lub śpiewałeś ON święcił połów
Podróżował pięć lat jak i TY mój WSZECHOBYWATELU
Zawsze pewny swego zawsze trafiał do celu
Odnalazł nawet ukończywszy swej wielkiej podróży
Pośród huków gromu pośród błysków burzy
Swego RODZICA który za nim przefrunął OCEAN
Który to się spodziewał na świecie licznych przemian
Jeszcze liczniejszego potomstwa przywitał Cię nowiną
I który zadecydował że po niebie OCEAN przepłyną
Nasi przyjaciele wrócili w POLSKIE białe góry
Powitał ich w najlepszym momencie dźwięk który
Zwiastuje u ORLICY bliźniacze cudowne poczęcie
Tak mój SYNU - PRZYSZŁOŚCI najdroższy prezencie
Jesteś dojrzały ponad wiek rzetelny i uczciwy
To BOSKIEJ MIŁOŚCI i WIELKIEGO PRZEZNACZENIA dar prawdziwy
W licznych kwestiach Twa MĄDROŚĆ mnie przerasta
Ale to mnie cieszy doceniam postęp - Twój protoplasta
Gdy patrzę w Twoje OCZY i Twoje gwiazdy świecą
To jestem pewien Nasze ORŁY najwyżej wzlecą
Odpoczną nawet na chmurze by walczyć o pokój
Jestem z Ciebie dumny co dnia mnie synu szokuj
Uczynię wszystko w granicach rozsądku mój SYNU
Byś Ty nie musiał zostawić za sobą pogorzeliska i dymu
Będę walczył tak długo aż tę zdobędę pewność
Że TY będziesz SZCZĘŚLIWY i ustanowisz jedność
Z wybranką Twego SERCA z Twoją JEDNĄ JEDYNĄ
A Twoje DZIECI będą Twej przyszłości przyczyną
Jesteś WALECZNY i TWARDY i nie ma w Tobie nic twardego
Tańczy BÓG jakiś przez Ciebie a co jeszcze ważnego
Że całą mą nienawiść w stukrotny plon MIŁOŚCI
Zamieniłeś sprawiłeś że myślę z NADZIEJĄ o PRZYSZŁOŚCI
Ja też jestem WIELKI wyśniłem Cię cudownym snem
I chyba dorosłem bo co najpewniej wiem
To to że chcę być Wasz mieć prawdziwą RODZINĘ
A gdy nadejdzie moja śmierć to nie wszystek minę
Będę w Twojej i Twojego rodzeństwa żywy w krwi
I SZCZĘŚLIWY będę patrzył na Nasze tęczowe dni
Masz śliczną mamę jest wspaniała a wyraz 'samotny'
Nigdy dzięki niej dla Ciebie nie winien być istotny
Szanuj ją i broń jej przed wszelkim ziemskim złem
I ja też lecz musisz wiedzieć o tem
Że gdy zechcesz przekroczyć progi tego świata
To konsekwencja tego niestety jest taka..
Ale nie mój synu ocalę ten RAJ dla Ciebie
I zmienię wyroki tak w piekle jak na niebie
Nikt z moich bliskich nie odczuje strachu
Że wstępuje po schodach pod sąd jakiegoś gmachu
Nic Nas nie rozdzieli ni łańcuchy ni ściany przepaści
My to potomkowie KRÓLI a NASZE ORŁY KRÓLEWSKIEJ maści
Nasz WALECZNY ZAKON pokłada w NAS WIELKĄ NADZIEJĘ
I wypełnimy ją naprawdę to już się dzieje
KOCHAM CIĘ SYNU BĄDŹ ZDROWY I SZCZĘŚLIWY
NIEPODLEGŁY BEZTROSKI SZCZERY i czy na 5 czy na 4
Bądź MĘŻCZYZNĄ bądź TWARDY i TWÓRCZY
I nazwę to tak do pełna obrazoburczy
Imiona przeszłości zgasną w obliczu Twojego
Tylko proszę Cię o jedną rzecz pamiętaj mojego
Imienia jak i TWOJE jest NAJLEPSZE z możliwych
Wystrzegaj się pospólstwa i ich imion fałszywych
Zawsze bądź wierny musisz być na raz - NAJLEPSZY
Czymkolwiek się zajmiesz choćby jak ja pisaniem wierszy
Może poematów to tak jak spacer po ostrzu miecza
I wierzę że NAD RODZEŃSTWEM Twoja SYNU piecza
Jest doskonała dbasz o maluchów jak nikt inny
Będziesz WIECZNYM DZIECKIEM a Twój uśmiech - niewinny
Zakańczać wiersz to bardzo trudna sprawa
Bo z jego pisania płynie wspaniała zabawa
Na pewno SŁOWAMI wszystkiego nie opowiem
Chciałbym w Twoim SERCU być OJCEM i BOGIEM
GRACJANIE MARKU mój ORLE KRÓLEWSKI
WSZECHŚWIECIE mój aż do pierwszej LITERY kreski..

102 wersy

1.09.2010.

piątek, 16 lutego 2018

DLA NIKOGO


DLA NIKOGO
Chodź wstąp do mnie w mój kawałek kosmosu
Spójrzmy w TWOJE GWIAZDY zapytać się losu
Co planuje DLA CIEBIE jakie ma przyczyny
Które MUSISZ wybierać wspinając się drabiny
Odrobiny przypadku domieszka zupełnie słuszna
Bo co dnia do snu kołysanka bardzo różna
Długa czy krótka wesoła czy smutna jakkolwiek
Wysłuchaj uważnie przed przymknięciem powiek
Człowiek jest czemś co powinieneś przezwyciężyć
Pierwiastek NAD nikt nie powinien CIĘ wyręczyć
Chcesz by było dobrze zrobione to zrób to SAM
Odwieczna to prawda i ja JĄ dobrze znam
Daj z siebie 100% to będziesz miał pewność
Że najlepiej - to prosta odwieczna zależność.

Miej jedną cnotę to szerszy jest most do przejścia
To jest punkt wyjścia do mojego podejścia
Na światoogląd bo widzę co jest grane
Wszystkie płyty z MUZYKĄ dokładnie przesłuchane
Dwa łyki inspiracji znalazłem wena w kieszeniach
Teraz smakujcie mój rym na podniebieniach
Wielu z was powie, że 'prosty' ustami zazdrości
A ja jestem pewien do szpiku moich kości
Że to elita ekstraklasa NIKT tego nie potrafi
Jak skopiować MÓJ STYL ta myśl was trapi
I zamiast być TWÓRCZYM wy jak popsuć myślicie
I dlatego tak puste i beznadziejne wiedziecie życie
Szkoda wam SŁÓW żałujecie kisicie i czekacie
W nieskończoność bo WENA odwiedza na chacie
Jedynie TYCH co usłyszą najcichszy szept liści
I tyle ile w winogronu słodkich kiści
Wody i cukru słodyczy miodnej jak natchnienie
Jeszcze do tego dorzucę proste zrozumienie
Jest efekt doskonały co NAJLEPSZE: GENIALNIE!
Dobry garnitur czy płaszcz a rdzennie banalne
Słowa LITERY może cyfry i symbole w tyglu
Wrząca KREV PASJA DUCH zasuwa na ryglu
ŚPIEW MUZY jak szept liści na ZEFIRA wietrze
Jak po długiej duchocie świeże powietrze
Jak po długiej słocie na błękicie TĘCZA
Jak TWÓJ brat i przyjaciel, który zaręcza
Że już tylko lepiej i że to dopiero początek
To SŁOWO, które studzi TWOJEJ KRVI kipiący wrzątek

POCZĄTEK I KONIEC I WSZYSTKO CO POMIĘDZY

To moja pasja KOCHAM TO - omijam nędzy
Rynsztoki, a z nich pomyje wielu chłepce
To tak jakbyś współczucie okazywał kalece
Tym samym dając dowód i potwierdzenie
Na jego beznadziejne bez przyszłości upośledzenie
Bo kaleką jest ten co chce by go żałowano
Zanim w sen zapadnie i to go budzi rano
NIKT tu nie mówi: popchnij jak to upada
NIKT tu nie powie: to rozsądna rada
Wada jest po to by ją piętnować to recepta
By się wyleczyć z feralnego koncepta
Zamiast to ukryć dyskretnie(sic!) i się oszukiwać
To trzeba to do granic możliwości wyolbrzymiać
Wówczas to puchnie, tężeje w finale pęka
Tylko co w środku było - zawartość to udręka
Bo może dla wielu pech czy SZCZĘŚCIE
MĄDROŚĆ czy głupota KOCHANIE czy minięcie
JAk NIKT nie zechce czy będzie musiał
To albo pół na pół albo dla niego cały udział
Nic jest w porządku wszystko jest najlepiej
Płacę tę cenę MYŚLĘ WIDZISZ HEJ!
Wielu z was objaw siły pojmuje na wspak
I zamiast odmówić zdradzie mówi "tak"
Ale wyjdź poza smutny niewdzięczny cudzysłów
I przemyśl ten temat jeszcze raz i znów
I zrozum MĄDROŚĆ to jest być JEDEN- UCZCIWYM
DWA – można by ten głos dzielić nawet na cztery
Skończę tak - wiem jedno
TYLKO SIŁA I JESTEM SZCZERY.
24.06.2010r.

67 wersów