piątek, 16 marca 2018

O BOHATERACH LITERACKICH DOBY FIN DE SICLE




Dekadentyzm i nastroje schyłkowe w literaturze ostatniego dziesięciolecia XIXw.



Schyłek wieku XIX. Okres stabilizacji militarnej w Europie. Gwałtowny rozwój ludzkiej cywilizacji i rozrost zbiorowisk miejskich. Wielkie przemiany w życiu, postęp w nauce i rozkwit sztuki. La belle epoque^- czas pokoju i porozumienia, kulturalnego renesansu starego kontynentu. Filozofia pozytywistyczna i kategorie w jakich oceniana jest sztuka tracą swoje miejsce bytu. Potrzebny jest inny system wartości, nowa skala ocen i perspektywa oglądu świata. Odbiorcą sztuki nie może być już bierny czytelnik, trzeba szukać własnej prawdy, indywidualnej, jak pisał C.K.Norwid:
„Ty skarżysz się na ciemność mojej mowy;
- Czy też świecę zapalałeś sam?”1
Bo i artysta zaczyna wznosić się na wyżyny absolutu, sięgać do dna duszy i pisać własną krwią. Staje się demiurgiem nowej rzeczywistości, przepełnionej chorobami wieku i cywilizacji. Jest nowotworem w strukturze społeczeństwa. Jednostką, która musi stanąć ponad tłumem.
Artysta-dekadent staje się, wraz ze zbliżeniem końca wieku, głównym bohaterem powieści modernistycznych. Gatunku w którym akcja ma charakter drugoplanowy, kulisowy, gdzie ważniejsze są przeżycia ludzkie, konflikty wewnętrzne, wahliwość prawdy, duchowe zatrucia i motywacja psychologiczna zachowań. Schyłkowiec, rezygnat, improduktyw, ”geniusz bez teki”2, kapłan skazanej na zagładę religii, podążający ciemną drogą prawdy w głębie artyzmu. Dekadent – człowiek z charakterem, którego nierelatywna ocena nie jest w stanie ogarnąć. Jest bowiem wyrazicielem przesytu, zblazowania uczuć, goniącym za ”doraźnym, hedonistycznie rozumianym szczęściem”3. Jednocześnie występuje przeciwko ”pogrążonemu w anarchii światu(kapitalistycznemu i filozoficznemu), światu niezdolnemu do obrony wartości humanitarnych, światu wrogiemu kulturze”4. Artysta-dekadent jest świadomy swojego niechybnego końca, konieczności śmierci – indywidualności i imienności ludzkiej, wreszcie śmierci materialnej.

Powieścią traktującą o schyłkowym nastawieniu do świata i rzeczywistości, jest wydana w roku 1891 książka Henryka Sienkiewicza pt. „Bez dogmatu”. W zamyśle autorskim miała być ostrzeżeniem przed biernym i sceptycznym pojmowaniem życia. Napisana w formie pamiętnika, by „nadać powieści złudzenie jakoby była czymś zupełnie realnym”5, historia Leona Płoszowskiego, polsko-włoskiego arystokraty, wykształconego, inteligentnego i oczytanego, zdolnego do głębokiej analizy introspektywnej, wpisuje się w nurt powieści psychologicznej, dominujący w ostatnim dziesięcioleciu dziewiętnastego wieku.


1- C.K.Norwid, Vade-mecum, Wrocław 1990r.
2 - H.Sienkiewicz, Bez dogmatu, Warszawa 1985r.
3 - W.Berent, Próchno, Wrocław 1979, przypis 30, s.193
4 - Tamże, s.193 - H.Sienkiewicz, Bez dogmatu, Warszawa 1985, s.329-330
5 – List do J.Janczewskiej z 12 XI 1889



„Bez dogmatu” to opis życia mentalnego człowieka, pozostawionego samemu sobie:
„Właściwie mówiąc, dla mnie nie ma miejsca nigdzie.(...)Zostałem wyłączony z ogólnego życia, stoję na zewnątrz i chociaż czuję pustkę nieopisaną, nie mam już ochoty wracać.”6
Odrzucenie od zurbanizowanego świata, jest znamieniem dekadenta – żadne organizacje, struktury czy środowiska, nie tolerują próżnych i nieproduktywnych jednostek, burzących równość społeczną.
Oczywiście otoczony jest innymi ludźmi i zdarzeniami (zawdzięcza to najprawdopodobniej swojemu bogactwu), wobec których jednak pozostaje zdystansowany. Płoszowski jest skrajnym sceptykiem, stracił wiarę w metafizykę i nauki ścisłe:
„(...)dziś jestem sceptykiem nawet względem ciebie[wiedzy], nawet względem własnego sceptycyzmu, i nie wiem, nie wiem! I męczę się i szaleję w tej ciemności!...”7

Cechą wspólną dekadentów jest brak ustalonej hierarchii wartości.
Tak i Płoszowskiemu brak w rzeczywistości punktów odniesienia, a lata które przeżył, nie wytworzyły w nim żadnego systemu i skali ocen:
„Zatraca się we mnie w pewnym stopniu poczucie różnicy między złem i dobrem, a co więcej, różnica ta staje mi się obojętna.”8
Jednak w pewnym momencie rozwoju duchowego, bohater Sienkiewicza przestaje być konsekwentny. Stwarza sobie, czy też ogarnia go uczucie o wielkiej, niezwalczonej sile:
„Serce ludzkie nie może się zabezpieczyć przeciw miłości, a miłość to jest żywioł, to taka siła jak przypływ i odpływ morza.”9
Siła ta zdolna jest zniszczyć też nastrój dekadencki.
Popada w miłość – wewnętrzną, monologową – staje się ona dla niego furtką z krainy metafizycznego cierpienia, przez którą ucieka by znaleźć zapomnienie. Miłość ta zarazem jednak, staje się znamieniem jego zwykłości i pospolitości – jest odejściem w stronę ogólnie przyjętych praw i schematów postępowań, którym przeciwstawiali się dekadenci. Różniczkuje tę miłość tylko niespełnienie, które jest treścią większości utworu Sienkiewicza. Tak powieść, która miała być ostrzeżeniem przed rezygnacją z życia, myślową dekadencją – staje się opowieścią o nieosiągalnym szczęściu. Do tego Leon Płoszowski nie przestaje wierzyć w możliwość zrealizowania swoich miłosnych planów i dążeń, w ten sam sposób oddala się od granicy fałszu, którą należy przekroczyć:
„Ale rezygnacja nie wyłącza nadziei.”10

Tu tkwi zasadnicza odmienność od dekadenckiego sposobu myślenia, który przez swoją postać powieściową, wykłada Sienkiewicz. Kreuje bowiem bohatera wewnętrznie sprzecznego i wahliwego, co do poglądu na przyszłość. „Hetman” pozytywistów stwarza swojemu podmiotowi opisującemu dogmat – miłość do kobiety, uważając go jednak nadal za wzorcowy typ dekadenta:
„Na mnie powinni robić diagnozę choroby starczej wieku i cywilizacji, bo przybrała ona we mnie typowy charakter.”11
Słuszne wydaje się zastrzeżenie <choroby starczej>.

6 - H.Sienkiewicz, Bez dogmatu, Warszawa 1985,s.329-330.
7 -Tamże, s.19-20
8 – Tamże, s.82
9 – Tamże, s.130
10 – Tamże, s. 310
11 – Tamże, s.191


W rezygnacji młodego dekadenta, nie ma miejsca na złudne nadzieje.
Może to potrzeba jakiegoś pozytywnego(realnego) odniesienia do świata, nie odnajdując ujścia w opisie materii – znalazła ją w uczuciu, wobec czego pustka rzeczywistości Sienkiewicza staje się połowiczna, przenika w nią pojęcie abstrakcyjne.


Najpełniejszą realizację literacką traktującą o nastrojach schyłkowych wydano w roku 1901. Powieścią o artystach-dekadentach, szalejących na przepaściach życia, schylających się po laury publiczności bogach nowego świata i sięgających dna alchemistach, jest „Próchno” Wacława Berenta. Pierwodruk ukazał się w „Chimerze”, czasopiśmie wydawanym przez Zenona Przesmyckiego- Miriama, któremu książka została dedykowana. Autor wprowadza do swojego utworu nowoczesną wówczas technikę narracyjną: „polegającą na szerokim uwzględnieniu odmiennych punktów widzenia poszczególnych postaci”12, narrację „przestrzegająca prawa subiektywnego spojrzenia określonego bohatera(...)narrację personalną.”13Każdy z bohaterów ma swój sposób myślenia, światopogląd, otrzymuje od autora własną indywidualność, filozofię życiową. Postacie Berenta reprezentują kilka wariantów postawy wobec rzeczywistości, chociaż kościec ich budowy jest wspólny. Artyści-dekadenci – jednoczy ich młodość, ambicje twórcze, sposób na życie, wreszcie tak aprioryczne powody jak zbieg czasu i przestrzeni – który sprowadza te charaktery w jedno środowisko. Są jak czarne kwiaty natury wybujałe na brukowanym łonie kultury i cywilizacji. Nieczułe masy społeczeństwa to dławiąca potęga, fala zagłady, na którą dekadenci wpłynęli. Poddają się jej sile, są bierni wobec świata – dlatego muszą przepaść.
Pierwszym, który przekracza granicę fałszu – i zapomina o sobie samym jest dziennikarz Jelsky – oś opinii publicznej, wyrocznia dla mas. Jego słowa są wyznacznikiem prawdy i fałszu w życiu mieszczaństwa, publiczności czytelniczej, konsumentów. Jelsky stoi na pograniczu życia i śmierci, stale przenika te sfery. Otwiera furtki z krainy metafizycznego cierpienia modernistycznego, poza którą, w nirwanie, znajduje doskonałość swojego bytu. Reprezentuje on postawę dekadencką ale nieuświadomioną, przebraną w „garderobie duszy”14, zamaskowaną na tyle skutecznie, by dopiero w chwili ostatecznego rozrachunku z życiem, wznieść się na wyżyny prawdy i sztuki – przyznać się do gry, do pozy, do oszukiwania ludzi i siebie samego, by pozwolić sobie na kwiecistą rezygnację.

Przyczyna tak pesymistycznego pojmowania własnego miejsca w świecie jest „sturamienny egoizm tłumu”15, bezlitosny mechanizm, nastawiony na pożytek – wartość wysoko cenioną przez pozytywistów i utrwaloną w świadomości ludzkiej już na stałe. Szarość zalewająca świat jest faktem dokonanym – nastąpił przełom cywilizacyjny.
Najpełniejszy wyraz nastroju schyłkowego, znajduje swoje ujście w słowach hrabiego Henryka von Hertensteina. Głosi on hasła o wydźwięku dekadenckim. Zna się też na słabościach upadających twórców:
„- wszystko to razem wzięte jest tylko tchórzostwem: wypowiedzieliśmy każdy ostatnie słowo życia, a nie stać nas na dokończenie „Amen”.”16

12 – W.Berent, Próchno, Wrocław 1979, wstęp s.XIX
13 – Tamże, s.XIX
14 – K.Irzykowski, Pałuba, Wrocław 1981
15 - W.Berent, Próchno, Wrocław 1979,s.263.
16 – Tamże, s.263.


Henryk Hertenstein przeżywa poczucie wszechogarniającej pustki rzeczywistości, traci zdolność do arbitralnych rozstrzygnięć o słuszności prawd życiowych budujących jego system wartości. Odrzuca świadomie swój mentalny aparat wartościujący:
„I tak oto miary wszelkich wartości pokruszyły mi się w dłoniach.(...)widziałem(...)trzy drogi ducha: na szczyty najbielsze drogę marzeń bezpłodnych, wydeptany gościniec w stronę szarego życia na daremną walkę z kamieniami i krętą ścieżkę, co wierzchołkami gór i padołem przepaści wiedzie w czarne pałace, gdzie lirowe dziady królują i tłumu pochlebstwem żyją.”17

Hertenstein rozumiał, że sztuka wiodąca przez szczyty i przepaście jest łączeniem sprzeczności, synonimem niszczącego paradoksu. Jest wyczulony na pokłady archetypiczne trawiące jego ducha. Ten stały kontakt z metafizyczną głębią i dziwnością, jest jak Ikarowy lot ku słońcu. Nasycenie żądz nie daje zaspokojenia, przeciwnie wzmaga się jeszcze chęć użycia i kompletnej eksploatacji materii. Nasycenie zmysłowości rozbudza wielkie namiętności, są to potężne duchowe otchłanie, w których grzęzną i toną dekadenci. To droga ku granicy śmierci i nieśmiertelności. Istnienie ponadzmysłowe przekraczając próg doczesności, łączy Hertensteina z „duchem wszechświata”, nie obawia się śmiertelnego zejścia, gdyż wyzbył się życia.
„I cóż takiemu śmierć uczynić może, który sam w sobie pokonał to wszystko, co ona zniszczyć zdolna: lgnięcie do świata zewnętrznego, chęci, indywidualnego życia treść i w łańcuchu przyczyn aż po świadomość?... Ułamanym jest kolec śmierci.”18
Rezygnacja jest swoistą cechą dekadenta.
Hrabia Hertenstein dosięga absolutu – jest martwy za życia, martwy dla świata. W stanie nirwany wychodzi poza czas i przestrzeń, wyzwala się z wszelkich zależności, popędów, osiąga „głęboką ciszę niezachwianej pewności i błogości.”19

Niepewność istnienia i trwania, paradoksalność wszelkich prawd i dekadenckie nastroje, jakie zapanowały w ostatnim dziesięcioleciu XIXw. znajdują doskonały wyraz w powieści Wacława Berenta. To literacka egzemplifikacja tragedii ludzi, którzy znaleźli się w momencie aporycznym, nieprzekraczalnym. Są jednym ze składników mieszających się nieustannie w kadzi wielkiej zbiorowości, ulegają nieubłaganemu procesowi destylacji za pośrednictwem sztuki i doznań zmysłowych. Świadomi swojego życiowego potencjału, który tłamsi stale masa społeczeństwa, zdążają ku przeciętności i śmierci. Dekadenci idą wprost ku swoim celom i ideałom, które oświetlają drogę jak gwiazdy, ale są nieosiągalne.



17 - W.Berent, Próchno, Wrocław 1979,s.321.
18 – Tamże, s.353.
19 – Tamże, s.354, przypis 23.











Zagranicznym wyrazem dla pesymistycznego nastroju, wyrafinowanego użycia, powieścią o dekadentach-dżentelmenach, zmierzających ku schyłkowi wieku jest „Portret Doriana Graya”, angielskiego pisarza Oskara Wilde^a. Fin de siecle - nowa epoka, nowe prawdy młodego świata, nowa miara nieśmiertelności. Uosobieniem dekadenta, artysty życia jest lord Henryk, który wprowadza Doriana Graya w „wielką arystokratyczną sztukę absolutnego próżnowania.”20 Jest przedstawicielem hedonistycznie zorientowanego, poszukującego rozkoszy środowiska szlacheckiego. Bogactwo materialne angielskich dandysów, noszących kwiat w butonierce, jako znak – symbol rozpoznawczy, pozwalało im na dynamiczny rozwój osobowości – jej pierwiastka duchowego, który uważali w życiu za najistotniejszy:

„Celem życia jest rozwój własnej indywidualności. Dać wyraz własnej swej naturze – oto nasze zadanie na ziemi.”21

Lord Henryk uważa, że w wieku dziewiętnastym zapanowała brzydota, przeciętność i przygnębienie, a grzech jedynie godny jest uwagi i ma swoją barwę. Chce budować świat i hierarchię wartości „na wspak”, w stosunku do schematów ogólnie przyjętych . Jest to wiek, w którym gazety wskazują społeczeństwu słuszną drogę i zakreślają jego horyzonty. Lord Henryk chce dla uleczenia duszy z trującego wpływu kultury i zepsucia cywilizacyjnego, użyć zmysłów:
„Tylko zmysły mogą uleczyć duszę, tak samo jak tylko dusza może uleczyć zmysły.”22

Uważa, że ratunkiem są nowe formy rozkoszy i wykorzystania materialnej powłoki ducha:
„Nowy hedonizm – oto czego nasz wiek potrzebuje”23

Cielesne uniesienia, wyrafinowane towarzystwo, gonitwa za rozkoszą i pięknem, narkotyki, alkohol, przepych, zbytki – sztuka życia. W tym zepsutym nadmiarze, osadza się mgła nudy, która pożera wpierw ducha, a później ciało. Konflikt z epoką pozytywnych odniesień, wywołuje u młodych i ambitnych intelektualistów potrzebę odnalezienia własnych prawd, najwyższych paradoksów i kryteriów charakteryzujących. Chcą czegoś zupełnie nowego.
„(...)najwyższą niemoralnością dla człowieka kulturalnego jest przystosowanie się do przeciętnego poziomu swej epoki.”24

U źródła nowego prądu myślowego jakim był bez wątpienia schyłkowy dekadentyzm leży zasada negacji, bojkotująca pozytywistyczne ujęcie rzeczywistości – czyli skupienie się na faktach empirycznych i odrzuceniu metafizyki. Metafizyki, która wraz z psychologią staje się lekarstwem przeciw chorobliwemu materializmowi minionej epoki.
Tutaj też, najprawdopodobniej, znajduje się geneza całego zagadnienia dekadentyzmu – biernego oczekiwania i odrzucenia życia, z którego wyzyskiwana jest jedynie rozkosz dająca zapomnienie. Poszukiwanie stanów ekstatycznych – nirwany, wyprowadzającej ducha z krainy modernistycznego cierpienia, przyspieszającej nabytek świadomości i doświadczenia jest fundamentem myśli schyłkowej. Wiedzy, którą Dorian Gray pojął aż nazbyt dobrze.

20 - O.Wilde, Portret Doriana Graya, Wrocław 1991
21 –Tamże, s.32
22 – Tamże, s.33.
23 – Tamże, s.37.
24 – Tamże, s.94.


. Prowadzące do degradacji duchowej i cielesnej, kwietyzmem zwane nastawienie jest niezaspokojonym głodem: ”Trawił go głód tym gwałtowniejszy, im bardziej go zaspokajał.”25
Młodzieniec poznał też siłę namiętności, które:
„(...)muszą albo miażdżyć, albo załamać się. Zabijają człowieka lub same giną.”26

Mr. Gray jest pewien zakończenia swojej historii, widzi je nieuchronnie zbliżające się ku niemu. Znudzenie, blaga i rozpusta wyprowadziły go na jałową pustynię gdzie tkwi bez czucia:
„Zdaje mi się jednak, że straciłem namiętności i wyzbyłem się pragnień. Zbyt się koncentruję w sobie samym. Własna moja osobowość stała mi się ciężarem. Chcę uciec, odejść, zapomnieć.”27


Rezygnuje, bez nadziei przekracza więc granicę fałszu, którą przekraczają „wzorcowi” dekadenci, odsuwa się od swojego życia, bo niezdolny jest zanegować dwu, wielce rzeczywistych faktów:
„Śmierć i pospolitość, oto dwa fakty dziewiętnastego wieku, nie dające się zbyć słowami”28


Koniec wieku XIX był triumfem ducha nad materią, który ujawnił się najpełniej w sztuce. Literatura operująca najdoskonalszym z tworzyw opanowała żywioły myśli, które eksplodowały niehamowane. Wyraz przesytu, nudności, niespełnienia i połowiczności istnienia materialnego jest treścią modernistycznych powieści (psychologoiczno-socjologiczno-metafizycznych). Wspólną cechą tego gatunku jest model bohatera-schyłkowca, żyjącego poza światem, ponad dobrem i złem, niesteoretypowej jednostki, indywidualności, która nie podporządkowuje się zastanemu systemowi wartości. Nie chce on jednak zmieniać świata, głosić wieszczych, mesjanistycznych wizji, jak bohater romantyczny. Chce użycia, wyzyskania ducha i zmysłów w celu odczucia maksymalnej rozkoszy. Stale rosnący apetyt rzuci wreszcie na jedną kartę życie dekadenta, a on nie powinien się zawahać by wyzwanie przyjąć.
Dekadent jest bowiem zrezygnowany wobec życia. Nie odnajduje pociechy w żadnym aspekcie rzeczywistości. Usuwa się na bok społeczeństwa, jest mu wrzodem, ropiejącym jadowitą myślą. Zurbanizowane środowisko stara się go usunąć.
Dekadent eksperymentuje, poznaje, smakuje, chce dokonać jak najpełniejszej analizy doznań zmysłowych, osiągnąć jak najwyższą rozkosz i samoświadomość. Jest buntownikiem walczącym z kamienną bezdusznością egoistycznego tłumu. Tworzy nowe pojęcie kultury i sztuki, którego społeczeństwo nie chce przyjąć, jednak będzie musiało.
„Taką jest wola młodości !”29


25 – O.Wilde, Portret Doriana Graya, Wrocław, s.144.
26 – Tamże, s.216.
27 – Tamże, s.220.
28 – Tamże, s.227.
29 - W.Berent, Próchno, Wrocław 1979,s.82.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz