POEMACIK O RZEMIOŚLE
Mam wenę czuję inspirację będę
pisał lirykę
Dopracowywał szlifował mojej profesji
technikę
Czasy są chore bo twórców jest tyle
Że trudno zliczyć albo w trakcie się
pomylę
Wiersze pisze teraz więcej ludzi niż
je czyta
A ich cierpliwość czytania ich
odbioru polityka
Jest taka mianowicie że 14 wersów
jeszcze zniosą
Ale dłuższy tekst łyknąć z niczyją
pomocą
Jest niemożebne cierpliwość się
wyczerpuje
A ja chociaż ani na jotę tego nie
żałuję
Piszę wiersze mające rozciągłość
małego poematu
Kiedyś napisałem nawet poemat w
formie dramatu
Konkretnie tragifarsy miało to ponad
700 wersów
Przysporzyłem czytelnikom niemałego
stresu
Jego treść poruszała kilka ważkich
tematów
(Napisałem w życiu około trzech
poematów)
Ten o którym mówię był dla mnie
osiągnięciem
Zakończyłem go wystrzałowym ostrym
cięciem
Główny bohater palnął sobie w łeb
zażywszy podróży
Nie zwiedzał miast jezior czy wysokich
wzgórz-y
Była to podróż transcendentalna w
prawdy kierunku
By to zrozumieć trzeba użyć trochę
frasunku
Jasne myśli przeczytać o miejscach
sekretnych
Acz znanych każdemu – ostatecznych –
konkretnych
Ale wrócę do początku mianowicie
procesu odbioru
Nie ma na to przepisu czy
matematycznego wzoru
Dlatego literatura jest piękna i duża
dowolność
Sposobu czytania ją charakteryzuje a
wolność
Jaką daje czytanie jest ograniczona
wyobraźnią
Chociaż niejeden śmiało nazwie
czytanie kaźnią
Że nudą żadnym wysiłkiem daleko od
roboty
A pożyczanie książek z biblioteki
może znaczyć kłopoty
Wrócę znów – kiedyś poezja zawsze
zawierała rymy
Jakie były motywacje potrzeby tak
pisania przyczyny
Trudno dziś stwierdzić ale było to
dla mnie dobre
Jakobyś bawił śmiało instrumentem
groźną kobrę
Poezja miała wówczas melodyjne
dźwięki a rozmiary
Wiersza były dużo dłuższe – a
dzisiejsze to koszmary
(Wywołane choćby ukąszeniem
wścibskiego insekta)
Poeta miał wówczas na liryk mocnego
koncepta
Miał pomysł by pisać w konwencji
mowy wiązanej
Jego słowa jeśli szerokiemu gronu
publiczności znane
Oddziaływały silnie na umysły ciała
i serca
Dzisiejsza liryka – krótka - tak
często beznamiętna
Nie może sprawić (choćby nie wiem
jak skondensowana)
Wrażenia przynajmniej na mnie i czy
przez panią czy pana
Pisana w wielkim skrócie myślowym a
jej treść
Naprawdę – czytelniku – trudno mi
to znieść
Więc treść jest głównie w
domyślniku bo słów kilka
Podanych jest wprost do percepcji
słuchacza-czytelnika
Kilka wersów krótkich czy długich
jakkolwiek
Całej reszty musi się domyśleć
człowiek
I tak właściwie to wówczas też
musisz tworzyć
Od siebie z wyobraźni większość
słów dołożyć
Z jednej strony to dobrze bo wkładasz
wysiłek
W czytanie ale nietrudno wówczas
popełnić pomyłek
Bo co poeta chciał powiedzieć nigdy
nie wiadomo
I zapewne milion razy się już
czytając pomylono
Nie znoszę dzisiejszej poezji – na
tysiąc poetów
Jeden jest w połowie udany reszta tych
atletów
Pisze bo inni piszą albo się im zdaje
Że zdobędzie sławę bogactwo zwiedzi
obce kraje
Iż jego teksty zdobędą popularność
jeżeli nie jakością
To może chociaż masowej produkcji
ilością
Bo słów kilka zapisać co dnia
częstokroć się udaje
Co dnia niejeden poeta sonet swój
podaje
Odbiorowi czytelnika i tak
wyprodukowawszy wierszy
Pisze o Miłości Nadziei poeta ów
najśmielszy
Zbiera w tomik białych wersów skąpą
wiązankę
Sklejają paginują krótką tekstów
układankę
Te słów kilka wprawia w zachwyt jego
znajomych
Czemu to lubią z przyczyn przeważnie
wiadomych
Chwalą swoje bo kto inny tego nie
pochwali
I tak pisarze mierni nieznani zaprawdę
mali
Jeżeli mają znajomość w tej
socjecie w światku
Odbierają od przyjaciół coś na
kształt podatku
Hołd im złożony w formie zakupionej
lektury
Powoduje ruch w interesie i tak pisarz
który
Ma wielu znajomych co szepną o nim
dobre słowo
Może zaistnieć powiedzą: „robi to
zawodowo”
Więc ten wiersz wyraża moje
ubolewanie
Że rzemiosło choć w kosztach
inwestycji tanie
Tanieje po dwakroć gdyż każdemu się
zdaje
Że do pisania wierszy jak nikt inny
się nadaje
I jest zdolny ocenić kolegów po
piórze fachowo
Tak pisarzy oceniona jesteś większa
połowo
Przez ludzi zgoła niepiśmiennych bo
jest jasne
By oceniać kogoś potrzebne
doświadczenie własne
A ktoś kto w życiu przeczytał
kilkanaście książek
Już czuje że ocenianie fachowe to
jego obowiązek
Ja piszę od lat dziesięciu czytam od
kiedy pamiętam
Nie zgłębiony jest rozmiarami lektur
moich sezam
Wiem że Bóg obdarzył talentem do
dzielenia słowa
Pełna wiedzy humanistycznej moja dusza
i głowa
Serce wielkie i gorące pełne prawdy
nieśmiertelnej
Chęć podróży transcendentalnej
jazdy podniebnej
Pasja tworzenia ale w konwencji
odmiennej od dzisiejszych
Oczywiście pojemnej mowy rymów po
stokroć liczniejszych
Kto zna czytelnika nic dla niego robił
nie będzie
Tak brzmi moje za Zaratustrą
powtórzone orędzie
Pojemność jeszcze zwiększam mnożąc
wieloznacznością
Podkreślam kropię – rozumiecie –
doprawiam Miłością
Każdy mój wers jest pełen inspiracji
a rymy
Mają tyle uroku tyle barw co
wydmuchiwane dymy
Mienią się kolorami jak siedmiobarwna
tęcza
Piszę sam dla siebie nikt mnie nie
wyręcza
W wymyślaniu tematu przewodniego i
dygresji
Ćwiczę się więc w najtrudniejszej
na świecie profesji
Rzemiosło pisarza jest jak spacer po
ostrzu miecza
Słuchajcie i przytakujcie niech nikt
nie zaprzecza
Ubolewanie wyraziłem wysnułem
praktyczną radę
Po dzisiejszych poetach cicho
beznamiętnie jadę
O sobie samym słów kilka jasnych
dołożyłem
Kolejny poemacik spisawszy – na dziś
skończyłem..
114 wersów
4.11.2013r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz