poniedziałek, 5 marca 2018

POEMACIK O RZEMIOŚLE


POEMACIK O RZEMIOŚLE

Mam wenę czuję inspirację będę pisał lirykę
Dopracowywał szlifował mojej profesji technikę
Czasy są chore bo twórców jest tyle
Że trudno zliczyć albo w trakcie się pomylę
Wiersze pisze teraz więcej ludzi niż je czyta
A ich cierpliwość czytania ich odbioru polityka
Jest taka mianowicie że 14 wersów jeszcze zniosą
Ale dłuższy tekst łyknąć z niczyją pomocą
Jest niemożebne cierpliwość się wyczerpuje
A ja chociaż ani na jotę tego nie żałuję
Piszę wiersze mające rozciągłość małego poematu
Kiedyś napisałem nawet poemat w formie dramatu
Konkretnie tragifarsy miało to ponad 700 wersów
Przysporzyłem czytelnikom niemałego stresu
Jego treść poruszała kilka ważkich tematów
(Napisałem w życiu około trzech poematów)
Ten o którym mówię był dla mnie osiągnięciem
Zakończyłem go wystrzałowym ostrym cięciem
Główny bohater palnął sobie w łeb zażywszy podróży
Nie zwiedzał miast jezior czy wysokich wzgórz-y
Była to podróż transcendentalna w prawdy kierunku
By to zrozumieć trzeba użyć trochę frasunku
Jasne myśli przeczytać o miejscach sekretnych
Acz znanych każdemu – ostatecznych – konkretnych
Ale wrócę do początku mianowicie procesu odbioru
Nie ma na to przepisu czy matematycznego wzoru
Dlatego literatura jest piękna i duża dowolność
Sposobu czytania ją charakteryzuje a wolność
Jaką daje czytanie jest ograniczona wyobraźnią
Chociaż niejeden śmiało nazwie czytanie kaźnią
Że nudą żadnym wysiłkiem daleko od roboty
A pożyczanie książek z biblioteki może znaczyć kłopoty
Wrócę znów – kiedyś poezja zawsze zawierała rymy
Jakie były motywacje potrzeby tak pisania przyczyny
Trudno dziś stwierdzić ale było to dla mnie dobre
Jakobyś bawił śmiało instrumentem groźną kobrę
Poezja miała wówczas melodyjne dźwięki a rozmiary
Wiersza były dużo dłuższe – a dzisiejsze to koszmary
(Wywołane choćby ukąszeniem wścibskiego insekta)
Poeta miał wówczas na liryk mocnego koncepta
Miał pomysł by pisać w konwencji mowy wiązanej
Jego słowa jeśli szerokiemu gronu publiczności znane
Oddziaływały silnie na umysły ciała i serca
Dzisiejsza liryka – krótka - tak często beznamiętna
Nie może sprawić (choćby nie wiem jak skondensowana)
Wrażenia przynajmniej na mnie i czy przez panią czy pana
Pisana w wielkim skrócie myślowym a jej treść
Naprawdę – czytelniku – trudno mi to znieść
Więc treść jest głównie w domyślniku bo słów kilka
Podanych jest wprost do percepcji słuchacza-czytelnika
Kilka wersów krótkich czy długich jakkolwiek
Całej reszty musi się domyśleć człowiek
I tak właściwie to wówczas też musisz tworzyć
Od siebie z wyobraźni większość słów dołożyć
Z jednej strony to dobrze bo wkładasz wysiłek
W czytanie ale nietrudno wówczas popełnić pomyłek
Bo co poeta chciał powiedzieć nigdy nie wiadomo
I zapewne milion razy się już czytając pomylono
Nie znoszę dzisiejszej poezji – na tysiąc poetów
Jeden jest w połowie udany reszta tych atletów
Pisze bo inni piszą albo się im zdaje
Że zdobędzie sławę bogactwo zwiedzi obce kraje
Iż jego teksty zdobędą popularność jeżeli nie jakością
To może chociaż masowej produkcji ilością
Bo słów kilka zapisać co dnia częstokroć się udaje
Co dnia niejeden poeta sonet swój podaje
Odbiorowi czytelnika i tak wyprodukowawszy wierszy
Pisze o Miłości Nadziei poeta ów najśmielszy
Zbiera w tomik białych wersów skąpą wiązankę
Sklejają paginują krótką tekstów układankę
Te słów kilka wprawia w zachwyt jego znajomych
Czemu to lubią z przyczyn przeważnie wiadomych
Chwalą swoje bo kto inny tego nie pochwali
I tak pisarze mierni nieznani zaprawdę mali
Jeżeli mają znajomość w tej socjecie w światku
Odbierają od przyjaciół coś na kształt podatku
Hołd im złożony w formie zakupionej lektury
Powoduje ruch w interesie i tak pisarz który
Ma wielu znajomych co szepną o nim dobre słowo
Może zaistnieć powiedzą: „robi to zawodowo”
Więc ten wiersz wyraża moje ubolewanie
Że rzemiosło choć w kosztach inwestycji tanie
Tanieje po dwakroć gdyż każdemu się zdaje
Że do pisania wierszy jak nikt inny się nadaje
I jest zdolny ocenić kolegów po piórze fachowo
Tak pisarzy oceniona jesteś większa połowo
Przez ludzi zgoła niepiśmiennych bo jest jasne
By oceniać kogoś potrzebne doświadczenie własne
A ktoś kto w życiu przeczytał kilkanaście książek
Już czuje że ocenianie fachowe to jego obowiązek
Ja piszę od lat dziesięciu czytam od kiedy pamiętam
Nie zgłębiony jest rozmiarami lektur moich sezam
Wiem że Bóg obdarzył talentem do dzielenia słowa
Pełna wiedzy humanistycznej moja dusza i głowa
Serce wielkie i gorące pełne prawdy nieśmiertelnej
Chęć podróży transcendentalnej jazdy podniebnej
Pasja tworzenia ale w konwencji odmiennej od dzisiejszych
Oczywiście pojemnej mowy rymów po stokroć liczniejszych
Kto zna czytelnika nic dla niego robił nie będzie
Tak brzmi moje za Zaratustrą powtórzone orędzie
Pojemność jeszcze zwiększam mnożąc wieloznacznością
Podkreślam kropię – rozumiecie – doprawiam Miłością
Każdy mój wers jest pełen inspiracji a rymy
Mają tyle uroku tyle barw co wydmuchiwane dymy
Mienią się kolorami jak siedmiobarwna tęcza
Piszę sam dla siebie nikt mnie nie wyręcza
W wymyślaniu tematu przewodniego i dygresji
Ćwiczę się więc w najtrudniejszej na świecie profesji
Rzemiosło pisarza jest jak spacer po ostrzu miecza
Słuchajcie i przytakujcie niech nikt nie zaprzecza
Ubolewanie wyraziłem wysnułem praktyczną radę
Po dzisiejszych poetach cicho beznamiętnie jadę
O sobie samym słów kilka jasnych dołożyłem
Kolejny poemacik spisawszy – na dziś skończyłem..

114 wersów
4.11.2013r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz