czwartek, 8 lutego 2018

RUBIKON LAT TRZYDZIESTU


RUBIKON LAT TRZYDZIESTU

Osiągnę za trzy dni rubikon trzydziestaka
Czy to już wiek męski czy wymiar chłopaka
Ta, która powie pół na pół ma rację
Od siebie jednak wymagam wzmóc koncentrację
I zastanowić się raz jeszcze znaleźć odpowiedź
Spiszę dziś kolejną krótką cichą spowiedź
Mniemam, że bliżej będzie jeśli powiem: mężczyzna
Wiadomo siła i honor lojalność i blizna
Przyszedł czas zastanowić się co już osiągnąłem
Spojrzeć obiektywnie czystem okiem jasnym czołem
Społem rozważyć za i przeciw z bliska i dystansu
Po pierwsze pewien jestem zasług na miarę awansu
Drugie – dyplom wyższego wykształcenia – magistratura
Kartka papieru wyjątkowego, która
Dała mi z mych osiągnięć najwięcej satysfakcji
Jestem pewien wielkiej wartości tej racji
Gracji i ugrzecznienia pełen wdzięku uroku
Szybkości błyskawicy jak rannego tygrysa skoku
Wszystkie te ingredienty zmieszane w alembik
Zatwierdzone zawtórowanym klik klik
Dobrze więc dosyć na tyle by było o tem
Wspomniałem o awansie dyplomie i dzikim kotem
Podkreśliłem metaforą wymowną barwną żywą
Tylekroć grano przeciw mnie kartą fałszywą
Że zawsze mam swą talię przy sobie i wszystko
W razie gdyby do zabawy trafiło się igrzysko
Rzuciłem kośćmi: raz dwa trzy cztery i pięć
Jak przeciw leszczom receptura zwycięskich cięć
Teraz karty po trzykroć przetasuję dwie z 28 puli
Nie ma gwarancji że trafię na raz dwu króli
Dwunasta i szesnasta jop pik i 10 trefl wybrałem
Na wskroś jestem duchem na wskroś ciałem
Drążę więc temat minionych lat trzydziestu
Ten wiersz osiąga dla mnie status testu
Po trzecie obłok mglisty moich marzeń
Onirycznych zapisów przeżytych zdarzeń
Kilka uścisków kilka snów i Twoje spojrzenie
Za dwa Twoje spojrzenia szlachetne kamienie
Jakie sobie zażyczysz królewno po te najtwardsze
W rozmiarach i kształcie dwa najdoskonalsze
Przeczyste jak wrześniowa poranna rześka rosa
Gdy wdychasz spoglądając w niebo powietrze do nosa
Jak łyk zachwytu zespolonego z czystością różaną
Jedna jedyna wymarzona tak zwę moją kochaną
JOLĘ, która prześliczną namalowała mi barwną tęczę
Dzisiejszej nocy bukiet najpiękniejszych goździków Tobie wręczę
Moje szczęście uśmiechnij się do mnie jak dziękuję
Tak bardzo Cię kocham coraz mocniej potrzebuję
Dzisiejszej nocy przepotężne drżenie nawiedziło moją duszę
I zasypiając marzyłem że ujrzeć Cię JOLU muszę
I nasze DZIECI wymarzone jasne buziaki prześliczne
Bogu niech będą dzięki nasze minki komiczne
To najpiękniejsze wynagrodzenie za wszelki trud
Za każdy cierpliwie zniesiony w pokorze brud..
Mam pomysł jak spędzimy mą noc urodzinową
Zbudowałem bowiem fregatę trzymasztową
I z Twoją JOLECZKO nieznaczną acz bezcenną pomocą
Popłyniemy w rejs jedyny gwiaździstą nocą
Jest na niej dla naszych DZIECI wygodne bezpieczne kojo
Zawołam gdy w rejs ruszymy huczne YO! YO!
Popłyniemy ku południu w stronę lazurowego równika
Masz we mnie kapitana majtka i sternika
Będziesz pierwszą panią oficer na naszej pięknej łodzi
Gwiaździste niebo tę noc wrześniową nam osłodzi
Wpłyniemy na pełne morze będzie bowiem spokojne
Rzucimy kotwicę a moje pocałunki hojne
Obsypię nimi wasze buziaki prześliczne moi kochani
Najhojniejszy będę oczywiście dla mojej pani
I nasz ORZEŁEK najlepszy rozpocznie naukę żeglugi
Nie będzie to rejs ani krótki ani długi
Ale dosyć o tym wrócę do mojego wieku męskiego
Nie spodziewałem się na dziś dzień wiersza tak długiego
Wspomnę raz jeszcze awans dyplom teraz rzecz trzecia
Która w mym sercu zadowolenia żar roznieca
To nasze DZIECI JOLU śliczne i mądre jak z bajki
Jak kołyszący mą duszę dym z drewnianej fajki
Fioletowy niebieski zielony i szary z brązu
Jak rzucony w pełne morze bukiet kwiatów wiązu
To najważniejsze co osiągnąłem zapiszę na wstążce i płyń
W pamięci i krwi bądź żyw na wodzie choćby zgiń
Podsumowując moją trzy dekadową urodzinową kalkulację
Mych okrągłych rymów niezliczoną demonstrację
To tak naprawdę nie mam nic i nigdy nie miałem
Jedynie mą świątynię jaźń związaną z ciałem
Tak mi najlepiej wszystko po to byście byli szczęśliwi
Zdrowi pogodni krzepcy silni mądrzy i żywi
Nadziejo ma najwyższa dodajesz sił jak Miłość co uskrzydla
Ha! Czwarte co ważne to moje wersy rymowane
Zliczę je dnia jednego spojrzę raz jeszcze spokojnie stanę
I wygodnie – spojrzę w Twoje oczy szczęśliwy pogodnie
Podziękuję przeproszę powiem do widzenia
Poproszę byście pamiętali mojego świetnego imienia
Obdaruję wszystkim co zdobyłem na co zapracowałem
Duchem się wzniosę a upadnę ciałem
Ale droga jeszcze przede mną daleka może i najdalsza
A moja Miłość od diamentów trwalsza Nadzieja dojrzalsza
Ten wiersz to prezent dla mojego ja lepszego urodzinowy
Na ścieżce życia kolejny krok milowy
Przydługie podsumowanie pełne treści wyrazu
Jak memento wykute dłutem w sercu marmurowego głazu
Pomnik trwalszy niźli ze spiżu sławiący lat trzydzieści
Spójny melodyjny wyrazisty pełen treści
Złota kaligrafia wiecznym pisana ORLIM piórem
Wyjątkowe dni naznaczająca którem
Znalazł dawno temu ku światełku Nadziei migotliwemu
Które rozbłysło jak słońc słońce ku SZCZĘŚCIU mojemu
Trzydzieści lat a moje późne dojrzewanie sprawiło
Że mą młodość o lat kilka spokojnie przedłużyło
Życzę sobie zdrowia szczęścia bogactwa i Miłości
Sukcesów przyjaciół zwycięstw i wiecznej młodości..

2011-09-02


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz