RUBIKON LAT TRZYDZIESTU
Osiągnę za trzy dni rubikon
trzydziestaka
Czy to już wiek męski czy wymiar
chłopaka
Ta, która powie pół na pół ma
rację
Od siebie jednak wymagam wzmóc
koncentrację
I zastanowić się raz jeszcze znaleźć
odpowiedź
Spiszę dziś kolejną krótką cichą
spowiedź
Mniemam, że bliżej będzie jeśli
powiem: mężczyzna
Wiadomo siła i honor lojalność i
blizna
Przyszedł czas zastanowić się co już
osiągnąłem
Spojrzeć obiektywnie czystem okiem
jasnym czołem
Społem rozważyć za i przeciw z
bliska i dystansu
Po pierwsze pewien jestem zasług na
miarę awansu
Drugie – dyplom wyższego
wykształcenia – magistratura
Kartka papieru wyjątkowego, która
Dała mi z mych osiągnięć najwięcej
satysfakcji
Jestem pewien wielkiej wartości tej
racji
Gracji i ugrzecznienia pełen wdzięku
uroku
Szybkości błyskawicy jak rannego
tygrysa skoku
Wszystkie te ingredienty zmieszane w
alembik
Zatwierdzone zawtórowanym klik klik
Dobrze więc dosyć na tyle by było o
tem
Wspomniałem o awansie dyplomie i
dzikim kotem
Podkreśliłem metaforą wymowną
barwną żywą
Tylekroć grano przeciw mnie kartą
fałszywą
Że zawsze mam swą talię przy sobie i
wszystko
W razie gdyby do zabawy trafiło się
igrzysko
Rzuciłem kośćmi: raz dwa trzy cztery
i pięć
Jak przeciw leszczom receptura
zwycięskich cięć
Teraz karty po trzykroć przetasuję
dwie z 28 puli
Nie ma gwarancji że trafię na raz dwu
króli
Dwunasta i szesnasta jop pik i 10 trefl
wybrałem
Na wskroś jestem duchem na wskroś
ciałem
Drążę więc temat minionych lat
trzydziestu
Ten wiersz osiąga dla mnie status
testu
Po trzecie obłok mglisty moich marzeń
Onirycznych zapisów przeżytych
zdarzeń
Kilka uścisków kilka snów i Twoje
spojrzenie
Za dwa Twoje spojrzenia szlachetne
kamienie
Jakie sobie zażyczysz królewno po te
najtwardsze
W rozmiarach i kształcie dwa
najdoskonalsze
Przeczyste jak wrześniowa poranna
rześka rosa
Gdy wdychasz spoglądając w niebo
powietrze do nosa
Jak łyk zachwytu zespolonego z
czystością różaną
Jedna jedyna wymarzona tak zwę moją
kochaną
JOLĘ, która prześliczną namalowała
mi barwną tęczę
Dzisiejszej nocy bukiet
najpiękniejszych goździków Tobie wręczę
Moje szczęście uśmiechnij się do
mnie jak dziękuję
Tak bardzo Cię kocham coraz mocniej
potrzebuję
Dzisiejszej nocy przepotężne drżenie
nawiedziło moją duszę
I zasypiając marzyłem że ujrzeć Cię
JOLU muszę
I nasze DZIECI wymarzone jasne buziaki
prześliczne
Bogu niech będą dzięki nasze minki
komiczne
To najpiękniejsze wynagrodzenie za
wszelki trud
Za każdy cierpliwie zniesiony w
pokorze brud..
Mam pomysł jak spędzimy mą noc
urodzinową
Zbudowałem bowiem fregatę
trzymasztową
I z Twoją JOLECZKO nieznaczną acz
bezcenną pomocą
Popłyniemy w rejs jedyny
gwiaździstą nocą
Jest na niej dla naszych DZIECI wygodne
bezpieczne kojo
Zawołam gdy w rejs ruszymy huczne YO!
YO!
Popłyniemy ku południu w stronę
lazurowego równika
Masz we mnie kapitana majtka i sternika
Będziesz pierwszą panią oficer na
naszej pięknej łodzi
Gwiaździste niebo tę noc wrześniową
nam osłodzi
Wpłyniemy na pełne morze będzie
bowiem spokojne
Rzucimy kotwicę a moje pocałunki
hojne
Obsypię nimi wasze buziaki prześliczne
moi kochani
Najhojniejszy będę oczywiście dla
mojej pani
I nasz ORZEŁEK najlepszy rozpocznie
naukę żeglugi
Nie będzie to rejs ani krótki ani
długi
Ale dosyć o tym wrócę do mojego
wieku męskiego
Nie spodziewałem się na dziś dzień
wiersza tak długiego
Wspomnę raz jeszcze awans dyplom teraz
rzecz trzecia
Która w mym sercu zadowolenia żar
roznieca
To nasze DZIECI JOLU śliczne i mądre
jak z bajki
Jak kołyszący mą duszę dym z
drewnianej fajki
Fioletowy niebieski zielony i szary z
brązu
Jak rzucony w pełne morze bukiet
kwiatów wiązu
To najważniejsze co osiągnąłem
zapiszę na wstążce i płyń
W pamięci i krwi bądź żyw na wodzie
choćby zgiń
Podsumowując moją trzy dekadową
urodzinową kalkulację
Mych okrągłych rymów niezliczoną
demonstrację
To tak naprawdę nie mam nic i nigdy
nie miałem
Jedynie mą świątynię jaźń
związaną z ciałem
Tak mi najlepiej wszystko po to byście
byli szczęśliwi
Zdrowi pogodni krzepcy silni mądrzy i
żywi
Nadziejo ma najwyższa dodajesz sił
jak Miłość co uskrzydla
Ha! Czwarte co ważne to moje wersy
rymowane
Zliczę je dnia jednego spojrzę raz
jeszcze spokojnie stanę
I wygodnie – spojrzę w Twoje oczy
szczęśliwy pogodnie
Podziękuję przeproszę powiem do
widzenia
Poproszę byście pamiętali mojego
świetnego imienia
Obdaruję wszystkim co zdobyłem na co
zapracowałem
Duchem się wzniosę a upadnę ciałem
Ale droga jeszcze przede mną daleka
może i najdalsza
A moja Miłość od diamentów trwalsza
Nadzieja dojrzalsza
Ten wiersz to prezent dla mojego ja
lepszego urodzinowy
Na ścieżce życia kolejny krok milowy
Przydługie podsumowanie pełne treści
wyrazu
Jak memento wykute dłutem w sercu
marmurowego głazu
Pomnik trwalszy niźli ze spiżu
sławiący lat trzydzieści
Spójny melodyjny wyrazisty pełen
treści
Złota kaligrafia wiecznym pisana ORLIM
piórem
Wyjątkowe dni naznaczająca którem
Znalazł dawno temu ku światełku
Nadziei migotliwemu
Które rozbłysło jak słońc słońce
ku SZCZĘŚCIU mojemu
Trzydzieści lat a moje późne
dojrzewanie sprawiło
Że mą młodość o lat kilka
spokojnie przedłużyło
Życzę sobie zdrowia szczęścia
bogactwa i Miłości
Sukcesów przyjaciół zwycięstw i
wiecznej młodości..
2011-09-02
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz