DLA
NIKOGO
Chodź
wstąp do mnie w mój kawałek kosmosu
Spójrzmy
w TWOJE GWIAZDY zapytać się losu
Co
planuje DLA CIEBIE jakie ma przyczyny
Które
MUSISZ wybierać wspinając się drabiny
Odrobiny
przypadku domieszka zupełnie słuszna
Bo
co dnia do snu kołysanka bardzo różna
Długa
czy krótka wesoła czy smutna jakkolwiek
Wysłuchaj
uważnie przed przymknięciem powiek
Człowiek
jest czemś co powinieneś przezwyciężyć
Pierwiastek
NAD nikt nie powinien CIĘ wyręczyć
Chcesz
by było dobrze zrobione to zrób to SAM
Odwieczna
to prawda i ja JĄ dobrze znam
Daj
z siebie 100% to będziesz miał pewność
Że
najlepiej - to prosta odwieczna zależność.
Miej
jedną cnotę to szerszy jest most do przejścia
To
jest punkt wyjścia do mojego podejścia
Na
światoogląd bo widzę co jest grane
Wszystkie
płyty z MUZYKĄ dokładnie przesłuchane
Dwa
łyki inspiracji znalazłem wena w kieszeniach
Teraz
smakujcie mój rym na podniebieniach
Wielu
z was powie, że 'prosty' ustami zazdrości
A
ja jestem pewien do szpiku moich kości
Że
to elita ekstraklasa NIKT tego nie potrafi
Jak
skopiować MÓJ STYL ta myśl was trapi
I
zamiast być TWÓRCZYM wy jak popsuć myślicie
I
dlatego tak puste i beznadziejne wiedziecie życie
Szkoda
wam SŁÓW żałujecie kisicie i czekacie
W
nieskończoność bo WENA odwiedza na chacie
Jedynie
TYCH co usłyszą najcichszy szept liści
I
tyle ile w winogronu słodkich kiści
Wody
i cukru słodyczy miodnej jak natchnienie
Jeszcze
do tego dorzucę proste zrozumienie
Jest
efekt doskonały co NAJLEPSZE: GENIALNIE!
Dobry
garnitur czy płaszcz a rdzennie banalne
Słowa
LITERY może cyfry i symbole w tyglu
Wrząca
KREV PASJA DUCH zasuwa na ryglu
ŚPIEW
MUZY jak szept liści na ZEFIRA wietrze
Jak
po długiej duchocie świeże powietrze
Jak
po długiej słocie na błękicie TĘCZA
Jak
TWÓJ brat i przyjaciel, który zaręcza
Że
już tylko lepiej i że to dopiero początek
To
SŁOWO, które studzi TWOJEJ KRVI kipiący wrzątek
POCZĄTEK
I KONIEC I WSZYSTKO CO POMIĘDZY
To
moja pasja KOCHAM TO - omijam nędzy
Rynsztoki,
a z nich pomyje wielu chłepce
To
tak jakbyś współczucie okazywał kalece
Tym
samym dając dowód i potwierdzenie
Na
jego beznadziejne bez przyszłości upośledzenie
Bo
kaleką jest ten co chce by go żałowano
Zanim
w sen zapadnie i to go budzi rano
NIKT
tu nie mówi: popchnij jak to upada
NIKT
tu nie powie: to rozsądna rada
Wada
jest po to by ją piętnować to recepta
By
się wyleczyć z feralnego koncepta
Zamiast
to ukryć dyskretnie(sic!) i się oszukiwać
To
trzeba to do granic możliwości wyolbrzymiać
Wówczas
to puchnie, tężeje w finale pęka
Tylko
co w środku było - zawartość to udręka
Bo
może dla wielu pech czy SZCZĘŚCIE
MĄDROŚĆ
czy głupota KOCHANIE czy minięcie
JAk
NIKT nie zechce czy będzie musiał
To
albo pół na pół albo dla niego cały udział
Nic
jest w porządku wszystko jest najlepiej
Płacę
tę cenę MYŚLĘ WIDZISZ HEJ!
Wielu
z was objaw siły pojmuje na wspak
I
zamiast odmówić zdradzie mówi "tak"
Ale
wyjdź poza smutny niewdzięczny cudzysłów
I
przemyśl ten temat jeszcze raz i znów
I
zrozum MĄDROŚĆ to jest być JEDEN- UCZCIWYM
DWA
– można by ten głos dzielić nawet na cztery
Skończę
tak - wiem jedno
TYLKO
SIŁA I JESTEM SZCZERY.
24.06.2010r.
67
wersów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz