Dzień dobry Czytelniku.
Kolejna porcja mojego syfu. Kolejna doza inhalacji moją zapachową świeczką. Niezauważalnie przenikające do mózgu słowa, słowa ten mózg użyźniające. Pisze sam analfabetagammaitakdoomegi. Żeby mnie zrozumieć trzeba zjeść wiele kwasów tłuszczowych 3 i 6, wówczas procesy myślowe wznoszą się na wyższy pułap i można mnie dosięgnąć. Zatonąć w mojej świetlanej przepaści. Chciałbym do tego być poetycki jak Zaratustra. Kojarzycie tego Niemca. Ok – tak serio: wcale nie trzeba sięgać po mnie wysoko – jestem tu: czarno na białym, jasno i prosto. Rzetelnie i uczciwie. I o tym chcę dziś pisać - o rzetelności i uczciwości. To piąta, główna zasada Orła Zwycięzcy. Dzieli się na osiem pomniejszych wytycznych. Zobaczycie, że wkrótce rzetelność stanie się modnym słowem, a ja lansuję je i promuję jako jeden z pierwszych. Mówię rzetelnie. Można oprzeć się o moje słowo, bo odpowiadam za nie. Na niewielu rzeczach się znam i bardzo często „zdobywam się na dwa słowa, na które nigdy nie zdobędą się ludzie banalni: nie wiem”. Jak pisał Aleksander Dumas. Ale gdy już coś twierdzę to najczęściej a posteriori – poparłszy to wielokrotnym doświadczeniem. Gdy oddalam się to jeszcze rzetelność moja świeci temu domowi. Wyświadczam więcej niż obiecałem. Zaczynam wcześniej i często nie wykorzystuję całej przerwy. I nie obchodzi mnie, iż nikt się nie dowie – sam przed sobą muszę być uczciwy i rzetelny – bo ja będę wiedział. Zaczynam od siebie, ale wtedy i najlepsze kąski są dla mnie. Moje tworzywo jest łatwe w odbiorze, a co więcej, gdy na mnie patrzysz, to myślisz: „skoro on może, to i my potrafimy”. Byłbym dobrym pedagogiem. W większości rzeczy, gdy bierzesz się do nich uczciwie i rzetelnie, możesz osiągnąć sukces. Ale lepiej mieć jedną cnotę, to jest szerszy most do przejścia. Jedna profesja, w którą zainwestujesz godziny praktyki i szczerej chęci. Jej owoce, procenty tej lokaty pojawią się za jakiś czas. Kilka lat po kilka godzin dziennie. Musisz być najlepszy. Prawy, słowny, sumienny, godny, solidny, porządny, przyzwoity i posłuszny. Wymagam zbyt wiele? Ale spójrz na mnie. Jestem najbardziej prawym człowiekiem na kuli ziemskiej, a „kto jest bez winy, niech weźmie kamień i pierdolnie się nim w łeb”, jak nawinął Hans z 5.2. Dębiec. O słowności już rzekłem. Gdy się wysłowisz to jakbyś był zbawiony. I jeszcze cytat, z filmu Oldboy: „śmiej się a cały świat będzie śmiał się razem z tobą, płacz to będziesz płakał sam”. Nie wiem czy kojarzycie moją zajawkę, więc opowiem. To filozofia good prosperity: mówię o tym co lubię, co mi się podoba, co jest dobre, chwalę i podziwiam, a co jest złe – okrywam całunem milczenia. Tak jest w Hollywood, tam wszyscy mówią o sobie dobrze, święcą dobrobyt. Bawię się żywiołem słowa, próbuję powiedzieć coś nowego. Czekam na Nowy Rok, by był lepszy od poprzedniego, by z wdziękiem ucałował na powitanie dłoń Jednej Jedynej. Sumienny – rozumiesz Czytelniku? Dla mnie to porcja zastanowienia, oparcie w historii, zawsze mam z tyłu głowy, że jeśli coś ma się opłacić to trzeba dać z siebie 100%, wiedzieć, że zrobione zostało dobrze. Aż do bólu ciemienia, żeby z czystym sumieniem się spowiadać: „zrobiłem sam, więc mam pewność, że najlepiej”. Godny – myję kible, zlewy i podłogi, wyrzucam śmieci na co dzień, ale zachowuję przy tym godność, chlor mnie dezynfekuje – chloricide – pracuję, nie muszę kraść, oszukiwać itp., mądrzy ludzie doceniają mój wkład pracy, której sami nie chcieliby wykonywać, jestem potrzebny, szanują mnie, bo robię to rzetelnie. Noszę się godnie by czcić przyjaciół. Na pytanie „gdzie oni są?”, odpowiem: trzeba być przyjacielem dla samego siebie, wówczas też wybaczysz, co wybaczy przyjaciel, a ty sam sobie byś nie wybaczył. Solidny – masz ku temu lwią siłę, by wziąć to prawo. Uniesiesz przeznaczenie. Jak krzepko ściśniesz moją dłoń? Gwóźdź jest po to żeby wbić. Te wszystkie wytyczne się zazębiają, ich zbiory mają płynne granice, przenikają się, tam gdzie jeszcze nie skończył się zakres jednej już poczyna się druga i tak dalej. Porządny – należycie wypełniający swoje obowiązki, dokładnie rozumiejący powierzoną rolę i mocno w niej tkwiący, świadomie realizujący założenia, z kolejno ułożonymi priorytetami. W porządku, z kolejnością, z szykiem, z listą zadań. Wartościowy. Przyzwoity – to się dobrze godzi jedno z drugiem. Schludność w ubiorze i higienie postępowania, w dbałości o wygląd i wrażenia jakie wywierasz, pochwała w oddechu, w jego świeżości i czystości uścisku dłoni. Znajomość etykiety różnych środowisk, co wolno a czego nie powinieneś. Również w zakresie słów, w ich potędze, w której partycypujesz. Posłuszeństwo – bo „bunt to dostojeństwo w niewolniku” królewską dostojnością jest posłuszeństwo. Znam moje miejsce w szeregu i nic mi się nie wydaje. Jestem maleńkim trybikiem ogromnej machiny – potrzebny, ale łatwy do zastąpienia, małym kosztem. Dlatego słucham moich mocodawców, rodziców i mądrych ludzi wokół mnie. Jestem średniakiem więc muszę dużo pracować, posłuszeństwo procedurom ułatwia mi codzienność. Gotowe szablony sprawiają, że mogę w pracę włożyć mniejszy wysiłek i wykonać ją dobrze. Poddaję się woli wieczności, subordynuję się. I wówczas obustronne jest zadowolenie. Świadomie ulegam, godzę się – to moja wolność. Wykonuję ciężką robotę z zaangażowaniem i entuzjazmem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz