niedziela, 24 grudnia 2023

WESOŁYCH ŚWIĄT

 Dzień dobry Czytelniku, mój bliźni, mój bracie...

Wesołych Świąt i wszystkiego dobrego. Pysznej uczty na stole, zdrowia, szczęścia i pieniędzy. Dziś zaczynamy świętować: czyli jeść, pić, rozmawiać, śpiewać lub słuchać kolędy. Wszystko to bardzo lubię. Cieszą mnie tegoroczne święta wyjątkowo. Acz jutro muszę być na rano w pracy – mam dyżur na korytarzach szpitalnych. Ale luz – lubię tę robotę, więc jestem dobrze nastawiony. Będę rozdawał świąteczne prezenty wszystkim napotkanym, aż do odcisków na dłoniach. Magia Matrixa. Moje magazyny są pełne, arsenał przebogaty, a moje lepsze „ja” dokładnie wie czego Ci trzeba i na jaki sposób to zrobić. Zwalczam nudę i monotonię – to odpowiedź na pytanie: „po co to robić?”. Na pytanie: „dla kogo to robić?” odpowiedź jest trudniejsza. Dla ludzkości... hm... dla bliźnich, których mijam, dla potrzebujących, dla nieświadomych, dla miłych dla mnie towarzyszy codzienności, współpracowników – to oczywiste – powinienem wymienić w pierwszej kolejności, rodzina to też jest oczywistość, aksjomat, prawda niepodważalna, pierwszy priorytet. Wczoraj pisałem, że rodzina to jeden z najważniejszych fenomenów. Nie czynię drugiemu co mi niemiłe, chyba, że biorąc odwet za napastliwość.

Tego roku będzie nas przy Wigilijnym stole mało. Mam czterdzieści dwa lata i częstsze są dla mnie pogrzeby, a nie narodziny. Tak myślę, iż jest to wczesna jesień mojego życia. Czuję, że się zmieniam, pomijając słabszą, ogólnie rzec, odporność organizmu. W ten zbiór włączam też, np. jakość wzroku itp. Nie mam żony ani dzieci, mam całe życie dla siebie. Tato wiecznie śpi od ośmiu lat. Wyobraźnia podpowiada, że czeka na nas przy bramie wiodącej w drugą Wieczność. Że jeszcze napiszemy poemat o ludzie wojennym i krainach miłości. Ale nie zanurzam głowy w sprawy nie z tego świata, w piasek rzeczy niebieskich, nadaję treść tej ziemi, codzienności, buduję moją świątynię. Będę to właśnie robił przy Wigilijnym stole. Mama zgotowała wielką ucztę. Konsumować i pochłaniać, ale tak by nie chorować. Tak by ciało było zdrowe, wówczas i duch, który jest tylko duchem, też będzie zdrowy. Smak mam lepszy od niedawna, czuję wnikliwiej, subtelniej jego nuty. Biorę leki antydepresyjne i psychotropowe – myślę – że to ich działanie, skuteczne, sprawia, że żucie pokarmów nie nudzi mnie, tylko odnajduję krainę smaków. Od niedawna odczuwam przyjemność nie tylko gdy jem coś słodkiego, ale w każdym kęsie czy to mięsa czy warzyw, w białku i węglowodanach, tłuszczach. W owocach znajduję radość, ekwiwalent szczęścia. W jedzeniu ukryty jest sens życia, wyraża się w ten sposób wola życia.

Z roku na rok jest coraz lepiej. Mam na myśli relację You and I. Nas. Mnie i mojego lepszego „ja”. Często wywłaszczam się ze swojego „ja” i mówię na siebie „on”. Wymyślam sobie imiona, gdy adrenalina mnie niesie, a wokół panuje spokój i zrozumienie. Zabrałem coś co nie należało do mnie, to powód dla cierpienia. To zmusza mnie do odkupienia win. Do pokuty, ostrej i wieloletniej, długo już trwającej. Ale uniosę i dostarczę w miejsce przeznaczenia. Obiecuję nie zawiodę. Ty wszak wiesz o tym Czytelniku... Bo czas już najwyższy...

Marzę o potężnym Kontynencie i ogrzewających go czterech słońcach. O nieprzebranym bogactwie i długowieczności, ze zdolnościami przekraczającymi ludzkie możliwości. O wielkości będącej naturalną konsekwencją wielkości. O tym, że przyjaźń i święty szacunek są możliwe. O nowym rodzaju szlachectwa. O lądzie moich dzieci. Życzę sobie bestsellera i ciągłej sprzedaży. Czasu tak wiele ile potrzeba by stworzyć to dzieło, zaangażowania, pasji prowadzącej ku wielkiemu zwycięstwu. Spokojnego zastanowienia, natchnienia, śpiewu Muzy, jej szeptu wprost do ucha. Szczerego entuzjazmu. Kocham tę robotę. Uwielbiam zbierać jej owoce. Użyźniać mózg. To moje pole działania, moja szkoła rzemiosła – kombinowanie alfabetu, spajanie słów w całość. Jak jubiler tworzy biżuterię, tak ja nasycam teksty, on montuje szlachetne kamienie, misternie wykoślawia cenne metale, tak ja kojarzę porównania, kuję metafory. Podkreślam powtórzeniami, tworzę potencjał domysłów, mniemań, tak by umeblować wyobraźnię, kolorować szkice.

Dzień od teraz będzie trwał dłużej. Przesilenie zimowe, aż do chwili gdy to świt wstanie przede mną. Oby zima wymiótłszy z kątów robactwo ociepliła się, na wzór kalifornijskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz