poniedziałek, 6 stycznia 2020

28.05.2018r.


28.05.2018r.
DROBIAZG JEST ISTOTNY

Jakość tkwi w szczegółach. Jakość się nie zużywa. Dwa hasła reklamowe na początek. I jeszcze cytat z BISZa: „wypruwam flaki, tylko po to, by dawać wam serce”. Tekst jest bardzo osobisty, bowiem mówi o mojej chorobie. Ludzie zwykle nie chcą mówić, co im dolega jeżeli chodzi o problemy ze zdrowiem psychicznym. Nie chcą przyznawać się jakie biorą leki. Ja nie widzę w tym problemu, chociaż może to zmienia podejście do mnie. Gdy biorę leki to jestem taki sam jak wszyscy. Leki to drobiazgi, bo przecież - ile to jest miligram? To taka dawka, że można ją przemycić nawet nie zauważywszy. A jednak działa.

Moje podstawowe potrzeby. Lekarstwa. Biorę je co rano, po śniadaniu i z wieczora, przed kolacją. Mój żołądek cierpi, ale dzięki nim nie muszę walczyć o życie, tylko spokojnie mogę trawić codzienność. Dwa miligramy, a jeden miligram to duża różnica. Gdyby ich zabrakło, pojawiłby się realny strach. Symfonia głosów, albo tylko jeden relacjonujący historię, opowieść. Chcieli pozbyć się w pierwszej kolejności kobiet – naszych skarbów – zdolnych do rodzenia dzieci, a z mężczyzn uczynić niewolników. Teraz nie mam tego kłopotu. Biorę rano tabletkę, a nawet jej pół i mam spokój. Lekarstwa to w moim życiu podstawowa potrzeba. Bez nich różniłbym się od reszty. Urojenia, paranoja nabierałaby sensu z każdym usłyszanym słowem. Układałyby się w kształty prawdopodobne. Bez lekarstw – prawda – ma zupełnie inny wygląd. Chciałem szukać nowego źródła wody myśląc, że wszystkie dotychczas znane zostały zatrute. Paranoja mówiła mi, iż znajdę je 5000 metrów nad poziomem morza. Szedłem więc w góry. Tylko że w Polsce nie ma tak wysokich gór. Paranoja mówiła mi, że znajdę. Odstawienie leków to ekstremalna sytuacja – są mi potrzebne. Mój mózg, obciążony genetycznie i okaleczony szaloną młodością, wydziela za dużo jakiejś substancji. Stąd rodzą się urojenia. Leki skutecznie hamują wydzielanie się tego czegoś i nikt w głowie nie opowiada mi makabrycznych historii, a moje zmysły wolne są od halucynacji. Już nigdy nie wyzdrowieję. Moje geny mają jakąś wadę, a szalona młodość jeszcze to upośledzenie spotęgowała. Jedyne wyjście to brać lekarstwa. Regularnie i systematycznie. Ciekawe jak to jest być w 100% zdrowym. Życie bez 1000 tabletek rocznie. Lekarstwa to istotny drobiazg – moja podstawowa potrzeba.

TRZEBA PRACOWAĆ
Na tym spotkaniu warsztatowym napisaliśmy po dwa teksty. Dużym obszarem życia ludzkiego jest praca. Czy to dla siebie, czy dla pracodawcy, czy z pasji, czy z musu. Jakkolwiek w wieku produkcyjnym trzeba zarabiać pieniądze, by mieć co jeść i pić, gdzie mieszkać itd. Od najmłodszych lat wdraża się jednostkę do obowiązkowości. Lub też sami podejmujemy działanie mające na celu przyniesienie nam wymiernych korzyści. W dorosłym życiu trzeba pracować.

Jestem poczuciem obowiązkowości Jurka. Wszystko idzie do przodu. Sprawy, jak koła zębate chwytają uścisk i obracają turbiny, poruszające tłoki wielkiej maszynerii. Nie tracę czasu, nie marnotrawię go na zwiedzanie sufitu, słuchanie radia, czy palenie papierosów. Zarabiam pieniądze, bez których życie jest niemożliwe. Pieniądze są zarazem najprostszym wykładnikiem wartościowania. Mam wielu znajomych, kolegów – bliższych lub dalszych – nie tylko od fajki czy kieliszka. Łączy nas wspólny cel. Czy jesteś na swoim, czy cudze buty pastujesz, ma znaczenie owszem. Jestem trybikiem w społecznej machinie postępu. Pracuję rzetelnie i uczciwie. Gdy się za coś biorę, to chcę to robić dobrze. Zawsze odkładam narzędzia na swoje miejsce. Chaos na stanowisku pracy jest bardzo niepożądany. Praca zapewnia mi solidny trening, pracuję jakbym był na zajęciach z fitnessu – skłony, przysiady, podnoszenie ciężarów – mam to wszystko, a co więcej: zapłacą za pracę moich mięśni i za ilość zainwestowanych godzin. Najokropniejsze są poranne zmiany, gdy trzeba wstać jeszcze w nocy, by z początkiem nowego dnia rozpocząć pracę. Ktoś śpiewa wtedy dla mnie: „i tak warto żyć”. Gdy pomyślę, że trzeba będzie pracować przez 40 lat, jestem przerażony. Z każdym dniem ten dystans się skraca. Dystans mierzony czasem. Poczucie dobrze spełnionego obowiązku jest bardzo przyjemne. Czuję to wracając do domu, głodny i zmęczony. Wiem, że pan Bóg szanuje pracę i przed każdym dniem modlę się do Niego, by pozwolił uniknąć błędu. I wiecie co – to działa! Widzę Jego rękę i znaki jakie mi przesyła każdego dnia czy nocy. Boskie stworzenia pracują – łatwo to sobie uświadomić, na przykład patrząc na konia czy psa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz