To pierwsze ćwiczenie zmagazynowane w
moim warsztatowym zeszycie. Wcześniej pisałem na luźnych kartkach,
które zresztą też gdzieś zachowałem, może nie wszystkie, ale
kilka na pewno. Pierwsze ćwiczenie polegające na opisie ubioru –
garderoby. Gdy wprowadzamy jakąś postać, bohatera na strony
naszych opowieści dobrze jest jakoś scharakteryzować
przedstawianego. Jak pisał w jednej ze swych powieści Józef Ignacy
Kraszewski: „Albowiem w człowieku nic nie jest bez znaczenia, ani
to, co spożywa, ni to w co się przyodziewa, czym się stroi i w
czym się lubuje”. Ja bardzo lubię opisy – postaci, miejsc,
zjawisk, obrazy przyrody, wszystko to buduje świat przedstawiony.
Dlatego tak podziwiam, np. Honore De Balzaca, nikt tak jak on nie
malował charakterów, może jeszcze wcześniej wspomniany Kraszewski
mógłby mu w tej sztuce dorównać, stąd mój podziw dla Emila
Zoli, który opisy, np. pożaru potrafił rozciągnąć na kilka
sporych objętościowo rozdziałów, w zróżnicowany sposób
przedstawiając barwy ognia i to, jak żywioł pochłania miasto.
Jeśli się wzorować to na najlepszych. Może nie mam inteligencji
na miarę nagrody Nobla, na którą mogliby zasłużyć swoją
literaturą wcześniej wspomniani pisarze, na pewno nie pracuję po
tyle godzin nad pisaniem i czytaniem, co wzięci autorzy, ale moje
ćwiczenia, na mój rozmiar potrzeb są wystarczające i myślę, iż
mogą się podobać. Do rzeczy więc, to mój pierwszy szkic. Na dziś
dzień myślę, że mogłem próbować opisać garderobę jakiejś
pani, ale napisałem o mężczyźnie i oto rezultat próby.
Nosił wygodne i modne trzewiki,
doskonale dopasowane do rozmiaru stopy, długo pastowane – dzięki
czemu uzyskały nienaganny połysk,. Do tego jeansowe spodnie –
grubo szyte i mocno złożone. Na wysportowanym torsie ciasno opięta
była delikatna koszula w kolorze bordowym. Na niej zaś sweter –
czarny, z głębokim wycięciem na kołnierzyk. Mankiety swetra były
podciągnięte i koszula pokazywała guziki z kości słoniowej. Na
głowie nie miał nic, żadnej czapki, nieszczęsnego cylindra czy
beretu. Jego dłonie zdobiły ciężkie pierścienie. Szczególnie
wyróżniał się brylantowy soliter potężnej wielkości. Buty
wiązane były na czarne sznurówki, a spodnie zapinane na mosiężne
guziki ze zdobieniami marki producenta. Spodnie trzymały się na
czarnym, skórzanym pasku o ciężkiej, srebrnej klamrze. Kołnierzyk
koszuli, zapięty na przedostatni guzik, stercząc odrobinę
zawadiacko, był gładko wyprasowany i z lekka lśniący pod światło.
Czarny sweter z czystej 100% bawełny, dosyć luźny w pasie, za to
ładnie opasujący ramiona itd.
Myślę, że dzisiejsi czytelnicy nie
chcą poświęcać dużo czasu na opisy. Receptory ich wyobraźni
pożądają konkretów, akcji, ważnych faktów. Jednocześnie jednak
wiem, że są i tacy, którzy lubią wiedzieć do jak umeblowanego
pokoju wchodzą, jak ubrana była, np. agentka wywiadu czy niedoszły
prezydent. Krótki opis jest w moim mniemaniu jak najbardziej
pożądany i tak zamierzam też przedstawiać bohaterów moich
opowieści, dlatego powyższa próba to cenne doświadczenie na mojej
drodze twórczej i myślę, że każdy pisarz powinien się spróbować
w podobnym zadaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz