Dotychczasowe ćwiczenia
miały formę monologu. Kolejne też taką ma. Zbieram myśli jak
niektórzy fotografie. Nie ma dialogów, które – obiecuję –
zjawią się w ćwiczeniach późniejszych. Dzisiejszy temat
zaczerpnięty był z kart obrazkowych. Był to zaledwie przyczynek do
rozwinięcia opowiadania. Los zadecydował, a resztę – jak często
w poezji – trzeba było dopracować wyobraźnią. Nie będę
opisywał karty wylosowanej przeze mnie, nie ma takiej potrzeby.
Można było dopisać do niej zupełnie inną historię.
W brudnych butach nie do
zdarcia szedł przez życie. Wspinał się po kolejnych drabinach ku
wolności sukcesu. Ku niezależności i niepodległości –
paradoksalnie. Pochodził z chaty mającej czerwony dach ułożony z
dachówek. Mieszkała w niej rodzina wielodzietna. Jego drabiny do
sukcesu były stopniami kariery wojskowej. Po pierwsze odbył służbę
zasadniczą w polskiej armii. Na komisji przyznano mu kategorię „A”,
po czym zgłosił się na ochotnika. Gdy odsłużył rok rozpoczął
wspinaczkę na kolejną drabinę. Uzależniał się od narkotyku
jakim jest wojna. Wyemigrował do USA. Tam zgłosił się na
ochotnika do piechoty. Przyjęto go z otwartymi ramionami. Po roku
służby w armii amerykańskiej, będąc starszym szeregowym zaliczył
testy i ruszył na misję do Iraku. W swojej chacie, wśród rodziny,
często powtarzał, że marzy mu się podróż do Persji –
dzisiejszego Iranu. Na misji tej wspinał się na kolejną drabinę.
Dwa lata czynnej służby nie zmęczyły go ani fizycznie ani
psychicznie. Awansował aż do stopnia sierżanta – na jego
mundurze zjawiły się szlify. Konflikt w Iraku zakończył się
zwycięstwem. Ale dla niego to nie był szczyt sukcesu. Zapisał się
na misję do Afganistanu. Tam walczył, strzelał i zabijał jako
sierżant. Wracał wspomnieniami do chaty z czerwonym dachem ale nie
przerywał wojny. W służbie armii amerykańskiej przeżył
dwadzieścia lat – w brudnych butach nie do zdarcia. Wrócił z
misji cały i zdrowy – na ciele i duchu. Ostatnią drabiną była
emerytura w chacie z czerwonym dachem. Spędzał ją spokojnie, w
towarzystwie rodziny, opowiadając o wojennych przygodach na
wschodzie.
Napisałem kilkanaście
zdań o rzeczach, o których nie mam pojęcia. Zupełnie nie wiem jak
wygląda kariera w wojsku. Mam nadzieję, że nie urażę żadnego
obrońcy pokoju na świecie. Nie czekam też, aż ktoś mnie polubi.
W wielkim skrócie, bez przygód i konkretów, kilka suchych faktów
z możliwego życia kogoś o stalowym charakterze. Jak napisałem,
paradoksalnie chciał niezależności i niepodległości, które w
wojsku i jego hierarchii, przy wydawaniu i wypełnianiu rozkazów są
chyba tylko mglistym obłokiem, złudzeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz