piątek, 27 grudnia 2019

DRABINY ZA CHATĄ


Dotychczasowe ćwiczenia miały formę monologu. Kolejne też taką ma. Zbieram myśli jak niektórzy fotografie. Nie ma dialogów, które – obiecuję – zjawią się w ćwiczeniach późniejszych. Dzisiejszy temat zaczerpnięty był z kart obrazkowych. Był to zaledwie przyczynek do rozwinięcia opowiadania. Los zadecydował, a resztę – jak często w poezji – trzeba było dopracować wyobraźnią. Nie będę opisywał karty wylosowanej przeze mnie, nie ma takiej potrzeby. Można było dopisać do niej zupełnie inną historię.

W brudnych butach nie do zdarcia szedł przez życie. Wspinał się po kolejnych drabinach ku wolności sukcesu. Ku niezależności i niepodległości – paradoksalnie. Pochodził z chaty mającej czerwony dach ułożony z dachówek. Mieszkała w niej rodzina wielodzietna. Jego drabiny do sukcesu były stopniami kariery wojskowej. Po pierwsze odbył służbę zasadniczą w polskiej armii. Na komisji przyznano mu kategorię „A”, po czym zgłosił się na ochotnika. Gdy odsłużył rok rozpoczął wspinaczkę na kolejną drabinę. Uzależniał się od narkotyku jakim jest wojna. Wyemigrował do USA. Tam zgłosił się na ochotnika do piechoty. Przyjęto go z otwartymi ramionami. Po roku służby w armii amerykańskiej, będąc starszym szeregowym zaliczył testy i ruszył na misję do Iraku. W swojej chacie, wśród rodziny, często powtarzał, że marzy mu się podróż do Persji – dzisiejszego Iranu. Na misji tej wspinał się na kolejną drabinę. Dwa lata czynnej służby nie zmęczyły go ani fizycznie ani psychicznie. Awansował aż do stopnia sierżanta – na jego mundurze zjawiły się szlify. Konflikt w Iraku zakończył się zwycięstwem. Ale dla niego to nie był szczyt sukcesu. Zapisał się na misję do Afganistanu. Tam walczył, strzelał i zabijał jako sierżant. Wracał wspomnieniami do chaty z czerwonym dachem ale nie przerywał wojny. W służbie armii amerykańskiej przeżył dwadzieścia lat – w brudnych butach nie do zdarcia. Wrócił z misji cały i zdrowy – na ciele i duchu. Ostatnią drabiną była emerytura w chacie z czerwonym dachem. Spędzał ją spokojnie, w towarzystwie rodziny, opowiadając o wojennych przygodach na wschodzie.

Napisałem kilkanaście zdań o rzeczach, o których nie mam pojęcia. Zupełnie nie wiem jak wygląda kariera w wojsku. Mam nadzieję, że nie urażę żadnego obrońcy pokoju na świecie. Nie czekam też, aż ktoś mnie polubi. W wielkim skrócie, bez przygód i konkretów, kilka suchych faktów z możliwego życia kogoś o stalowym charakterze. Jak napisałem, paradoksalnie chciał niezależności i niepodległości, które w wojsku i jego hierarchii, przy wydawaniu i wypełnianiu rozkazów są chyba tylko mglistym obłokiem, złudzeniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz