2.10.2017r.
BRZYDSZY BRAT
Wyglądałem na młodszego
niż byłem w istocie. Ojciec powtarzał, że jestem przystojny jak
diabeł. Ale rosło nas w domu dwóch. Całe szczęście, a może
niestety – mnie faworyzowano. To ze względu na to, że mój brat
był brzydszy. Dla matki tylko to się liczyło, żeby dobrze
wyglądać. Od najmłodszych lat dbała przede wszystkim byśmy
ładnie wyglądali. Pełne szafy i szufladki ciuszków, których
potem żal było wyrzucać. Stroiła nas obu, ale chwaliła tylko
mnie. Mój braciszek nigdy w życiu nie usłyszał od mamy
komplementu. Ojciec też milczał paląc papierosy. Ja nie mam
nałogów, za to mój brat topił smutki w alkoholu. Gdzieś w wieku
szesnastu lat zobaczył co jest grane. Zrozumiał, że jest gorzej
traktowany przez rodziców. Zaczął też palić w szkole średniej.
Jednak – co ciekawe – znalazł sobie dziewczynę. On, o którym
ciotki i rodzice szeptali, że się nie udał, albo że udał się
tylko w połowie. Bo miał inteligencję, wyobraźnię, potrafił
malować słowami tęczę. Kupił Zuzi pluszowego misia i ją
zbajerował. Zamykali się u niego w pokoju na długie godziny.
Podobno się uczyli bo chodzili do jednej klasy. Nie zazdrościłem
mu nigdy, nigdy nie chciałem być jak on. Jego szpetota na tle
ładnej buźki Zuzy była rażąca, ale on się szczerze śmiał.
Kiedy miał 23 lata i kończył studia na kierunku geografii, matka
powtarzała mu żeby się żenił. Odpowiadał jej jednak, że z Zuzą
wszystko skończone, że są tylko przyjaciółmi. I rzeczywiście,
któregoś dnia Zuza przestała przychodzić. On został magistrem i
znalazł pracę w szkole. Był zadowolony i z atmosfery i z zarobków.
Kupił auto, przestał pić alkohol, tylko palił ogromne ilości
papierosów. Wydawał majątek na tytoń. „Co z tego, że liście
więdną” powtarzał i rzucał jak bumerang. Mimo że matka nigdy
go nie chwaliła – on twierdził, że to mama jest jego skarbem,
jego opiekuńczym aniołem. Woził ją na zakupy, gdy ojciec oglądał
telewizję. Ja byłem już wtedy żonaty i miałem trójkę dzieci.
Postanowiłem nie popełniać błędu wychowawczego i nikogo nie
faworyzowałem. On chyba już zostanie kawalerem, bo nie szuka
znajomości z żadną panną. Pracuje i pali. Marzą mu się podróże.
Raz zapytał mnie czy wiem: „gdzie leży Bangladesz?” Chwilę się
zastanawiałem i odpowiedziałem, że:
- W Afryce
- Nie, śliczny braciszku, w Azji – usłyszałem jego nosowy głos
- Co z tego?
- Nic – czysta ciekawość.
- Czy ja to powinienem wiedzieć? Spytałem
- No raczej nie.
Żyjemy z nim dobrze,
nigdy się nie kłócimy, nic sobie nie narzucamy. Cieszymy się sobą
i naszym braterstwem. Nigdy mu nie ubliżyłem, nie powiedziałem mu,
że jest niepiękny. Komplementów zawsze się miło słucha więc
mówię mu je. Kiwa tylko głową i się uśmiecha. W domu ma dużo
luster.