niedziela, 14 stycznia 2024

NIEBIESKA NIEDZIELA

 Dzień dobry Czytelniku.

Mam dziś problem ze znalezieniem tematu dla kolejnego eseju. Przychodzi mi na myśl Pan Bóg i bogomolstwo. Tym chcę się zająć. Czy jest jeden, który ma wiele imion. Czy jest ich cały poczet. Jaki mają zakres mocy, władzy. Czy można w ogóle pomyśleć Boga. Czy myśli się go po ludzku. W ograniczeniu naszym sięgając zbyt nisko, opierając się zbyt płytko. Do czego nam jest potrzebny. Jak do nas przemawia. Czy instytucja Kościoła godnie go reprezentuje. Wszystkie te mnożące się pytania to kwestia wiary. Zgadzasz się czy zaprzeczasz - zależy wyłącznie od subiektywnego podejścia. Nie ma dowodów na istnienie Boga, ale ja wierzę, że jest. Że bajki są.

Pamiętam jak jednego dnia ukarałem się za niedowiarstwo, za wykroczenie mu naprzeciw. Zrobiłem coś bym zawsze pamiętał, iż jest Pan Bóg i w jego domu, w wierze w Niego, mogę znaleźć ukojenie, spokój, sens. Nabrać sił do dalszego działania. Blizna, której jedno ze znaczeń stanowi przypomnienie, że nie jestem sam. Oparcie mogę otrzymać modląc się, wołając, odprawiając mantrę. Robię to bardzo... hm... “bogowie pomagają tym, którzy pomagają sobie sami”. Ale słyszę Jego głos, widzę Jego znaki na mojej drodze. Śnił mi się po dwakroć. Był potężny, aż pod sufit i z lekkością mnie powstrzymał gdy rzucałem się desperacko do boju. Musi być nieogarnięty moją myślą, zawsze kilka ruchów do przodu, wiedząc co stanie się nawet za sto lat. I to szczegółową wiedzą, posiadłszy znajomość przyszłości, że, na przykład: dokładnie przewidzi w jakim momencie będę przechodził przez przejście dla pieszych, w jakim wyrzucał śmieci, kiedy potrzebował napić się wody itp. Wielekroć gdy liczyłem towar na inwentaryzacjach widziałem boski szacunek dla pracy: uniknąłem błędów w rachunkach i widziałem w tym rękę boską. Absolut jak Go czasem zwę jest nieosiągalny poznaniem, transcendentalny - wykraczający poza granice poznania. Jak ideał - niedosięgły, można się jedynie do niego zbliżyć. Zawsze jest czymś więcej, jak prawdziwa Sztuka. Od wieków patron tejże: pierw pod dyktando Kościoła, później nawet w objawach mu zaprzeczających. Jego symbol to krzyż, ja sięgnąłem po więcej: mój symbol to trzy krzyże, złączone ramionami, z koroną w kształcie litery M, wieńczącą środkowy krzyż. Jestem obrońcą Boga przed Dyabłem. Boga można poszukiwać w matematycznych wzorach, w zapisie nut, w przyrodzie i wszędzie tam się objawia. Ja sam jestem boskim prezentem - tak pisałem w jednym z wierszy. Magią Matrixa karmię moich Czytelników, jak Bóg dzielący cokolwiek dobrego, aż do odcisków na dłoniach, od rozdawania. Dla Pana Boga wybaczenie jest łatwe. Ułaskawił nawet Fausta, choć ten się świadomie zaprzedał. Bóg przyjmuje w swoje szeregi z bliznami - tak pisał Juliusz Słowacki. Chcę się podobać Panu Bogu. Bowiem Bóg widzi. Szczerość to dla nas siła. “Nas” - tak mówi mi Pan Bóg. A gdy nie mówi, to w milczeniu słychać Jego wieki. Traktuję go jak wyższy umysł, gdy widzę, iż można coś zrobić lepiej, szybciej, dokładniej to wiem, ze to Jego praca. Pan Bóg to też moje lepsze “ja”.

Zaratustra rzekł o śmierci Boga, który udławił się litością. Potem, iż wskrzesił Go najszpetniejszy z ludzi. Zaratustra rzecze również, żeby nie zajmować się bogomolstwem, a tej ziemi nadawać treść, nie wsadzać głowy w piasek spraw niebieskich. Wiara w życie pozagrobowe u boku Boga... hm... nie potrafię sobie tego jakoś racjonalnie wytłumaczyć. I nawet pod sąd boski mnie nie zaciągną, sam będę sądził siebie. I wiem też, że Pan Bóg mi wybaczył. Odprawiłem długą i ciężką pokutę za błędy młodości. Byłem kiedyś naprawdę doskonały, ale Los czy Przeznaczenie powiodło mnie ciernistą ścieżką i pełno na mnie blizn i zadziorek po ukąszeniach much jadowitych i pająków oraz zwyrodnień, które sam sobie wyrządziłem, podałem. Strasznych rzeczy jakimi się wykoślawiłem. Zdolny do wszelkiego złego oczekuję od siebie wyłącznie dobra, zrozumienia, wybaczenia.

Biblię przeczytałem w całości. Nie jest to w większości tekst natchniony. Kilka jedynie ksiąg w ten zbiór bym zaliczył. Zapalczywość Boga i Jego chęć karania jest wyolbrzymiona i zbyt wiele zajmuje stron. Zbyt wiele imion i miar - czy to w łokciach czy syklach. Bóg hufów orężnych nie jest bogiem targów pieniężnych. Myśli się Go po ludzku więc niedostatecznie w wielkości, cudowności, nie znając do końca możliwości; wyobraźnią zakreślając horyzonty. Jak z fantastyką - apetyt rośnie; wszechświat i Internet rozrasta się cały czas. Potrzeby stale się zwiększają, jak przy wyobrażaniu sobie kosmitów i ich nadprzyrodzonych mocy. Do kościoła wchodzę niekiedy by powiedzieć Panu Bogu: “I kocham Cię Panie Boże, dziękuję za co mam najlepszego!”, w myślach najczęściej, będąc pewnym, że On słyszy.

Poza tym wierzę też w innych bogów, w boskość, oni też mają moc sprawczą. Ci z Olimpu, Ci z Walhalii, Allach, Budda, Jehowa Bóg - wszyscy mają miejsce w moim sercu. Zaratustra rzekł raz: “jeśli są bogowie, to jakżebym mógł znieść to, by nie być jednym z nich”. “Nie mów mi, że jestem pyszny bo to ja Cię zjadam”(BISZ).

Księża - nie znam żadnego, ale nie ufam facetom w sukienkach. Profesja ta spospolitowała się, to nie są już mądrzejsi niż przeciętni ludzie. Zamknięci dobrowolnie w celach, nie znający się na życiu od strony praktycznej, w sztucznej atmosferze dogmatów i przykazań. Mówią o moralności, etyce, o śmierci, o Panu Bogu, o wzniosłych fenomenach. Więcej niż mówią - każą z ambony wymagając posłuchu i aprobaty. Szanuję ich ale z daleka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz