niedziela, 21 stycznia 2024

KSIĘGOZBIÓR

 Dzień dobry Czytelniku.

Dziś o książkach. Zapomniałem dodać tego źródła inspiracji w jednym z wcześniejszych esejów. A przecież jest ono wyjątkowo życiodajne, zapładniające twórczo i najbliższe materiałem tworzywa, środkiem wyrazu. Przeczytałem przez czterdzieści dwa lata około siedemset pięćdziesiąt książek. Większych i mniejszych. Moja przygoda z literaturą, na serio, zaczęła się w szkole średniej od Ferdydurke Witolda Gombrowicza. Ale czytałem wcześniej powieści dla dzieci oraz Karola Maya - o przygodach Old Shatterhanda i Winnetou, kilka tomów fantasy, pomiędzy którymi poznałem J. R. R. Tolkiena zanim jeszcze sfilmowano jego dzieła. Karol May miał bohatera jakiego potrzebowałem - pewnego, silnego, sprytnego, niechybnie zwycięskiego. Z tego co pamiętam jedynie w trzytomowym Winnetou mieli równie groźnego wroga, no i wódz Apaczów ginie przecież na końcu - co mnie wzruszyło. Tolkiena i jego świat znają chyba wszyscy, a ja wcześniej, niż to było modne. Na pewno wywarł na mnie wpływ i na fascynacje jakie mnie obowiązują. Czarodzieje, elfy, trolle i orkowie oraz cały bestiariusz stworzeń, genialne imiona, wspaniała wizja alternatywnej rzeczywistości, innego świata. Epopeja - losy bohaterów na tle wydarzeń przełomowych dla całej społeczności. Zawsze też bardzo lubiłem Muminki i Tove Jansson - czytałem z wielkim apetytem na świetną zabawę. Pamiętam kilka dziecięcych lektur, które czytałem oczarowany. Nie będę wymieniał tytułów, autorów, ale wrażenie jakie wywarły pozostanie na zawsze moje.

Już nie w pierwszej kolejności, ale z podkreśleniem, że najważniejszą książką w moim życiu jest Tako rzecze Zaratustra Fryderyka Nietzsche. Nieprzebrana skarbnica mądrych przypowieści, których należy uczyć się na pamięć, a nie tylko czytać. Poetycka, głęboko oparta, wzniośle pnąca się w górę. Mniemania Zaratustry to najczęściej i moje mniemania. Rozumiemy się doskonale. Ciało to dla nas świątynia, dusza jest czymś co się wymyśla. Arcydzieło napisane krwią. A krew jest duchem, duch żołądkiem i prawdę mówiąc - ptaka to tylko żołądek. Tylko ptaki są nad ludźmi. Stałem się małpą Zaratustry, i więcej: jego przyjacielem, korkiem nie pozwalającym by dialog zapadł w głębię. Strzelam z tego samego łuku, temi samymi strzałami. Jest genialny, niepowtarzalny, niesamowity. Podtytuł książki Nietzschego brzmi: “książka dla wszystkich i dla nikogo”, a motto do mojej pracy magisterskiej: ‘mogę być nikim’. Objaśniałem bowiem tekst pierwszej części. Moim promotorem był Pan Profesor Krzysztof Biliński, w roku 2006, w salach Uniwersytetu Wrocławskiego, wielkie i serdeczne dzięki składam Panu Profesorowi. To Pan Profesor na wykładach zainspirował mnie do czytania dzieła Niemca. Od tamtej pory pieśń wiecznego wrotu przeczytałem blisko dziesięć razy. A wyrywkowo jeszcze trochę. Nagrałem nawet całość w formacie mp3 i mam na twardym dysku. Tylko mikrofon wówczas miałem kiepski. Do dziś dnia przez około dwadzieścia lat odnajduję w Zaratustrze coś nowego. Zasługuje On na specjalne miejsce w moim sercu i wyjątkową pozycję wśród pomników wieczności. Warto powiedzieć o tłumaczeniu. Nie miałem zbyt wiele do czynienia z innym przekładami, tylko z kongenialnym - stwarzającym drugi oryginał - Wacława Berenta. Epoka zaborów sprawiła, że nie tylko perfekcyjnie władał językiem niemieckim ale i potrafił się wczuć w sposób myślenia Niemców. Całość jest arcydziełem, które powinien znać każdy filozof.

Czytałem poza tym przeważnie klasykę. Najbardziej cenię Francuzów. Honore de Balzac to genialny ilustrator charakterów, psychologicznych studiów nad naturami ludzkimi. Jego Komedia ludzka, przeszło dwadzieścia grubych tomów, ma bardzo wysoki poziom i wznosi się na przeróżne wyżyny, potrafi wczuć się w tak wiele postaci, objaśnić ich sposoby myślenia, opisać motywacje, przewidzieć konsekwencje; jest genialny. Poza tym mamy opowieść, wyższy sens spajający wszystko w logiczną całość. Zna biedę i arystokrację, wie jak rosły fortuny i jak je przepuszczano. Perspektywa kreśląca świat z oczu kobiety też jest mu dostępna, doskonale ilustruje rzeczywistość płci przeciwnej.

Do tegoż Emil Zola - naturalista i cały cykl jego Historii naturalnej rodziny... Dwudziestotomowy, malujący rzeczywistość w najróżniejszych kolorach. Od nędzy do przepychu, od zbrodni po świętość. Szczególnie podobała mi się powieść pt. Grzech księdza Mouret. Przeczytałem ją kilkakrotnie. Całość nagrałem w formie plików mp3. Już na wysokiej jakości mikrofonie. Mam egzemplarz w domu, kupiłem za złotówkę w jednej z legnickich bibliotek. Fragment, jak ksiądz, po ciężkiej chorobie, dzięki staraniom młodej dziewczyny, odzyskuje siły w odżywającym na wiosnę ogrodzie jest przepiękny. Czytałem zaczarowany, to było prawdziwe przeżycie.

Viktor Hugo, znany przede wszystkim z Nędzników. Czytałem kilka jego powieści. Jean Paul Sartre i jego Mdłości - genialne.

Lubię też Charlesa Dickensa, kilka jego zwojów zjadłem z najżywszą przyjemnością. To już Anglia. Z Rosji to Fiodor Dostojewski i Lew Tołstoj. Zbrodnia i kara to przecież lektura szkolna, Wojna i pokój to monumentalne dzieło. Thomas Mann i jego Czarodziejska góra oraz Buddenbrookowie. Herman Hesse i Wilk stepowy. J. W. Goethe - Faust i Cierpienia... Gunter Grass: Blaszany bębenek.

Poezja najlepiej smakuje mi polska. Czterech wieszczów romantyzmu. Tadeusz Miciński jego cykl W mroku gwiazd to efemeryda, Julian Tuwim, Bolesław Leśmian, Tetmajer. Sporo poznałem również filozofii, ale nie wiele z niej zrozumiałem, zbyt mądre to jak dla mnie przemyślenia. Chyba, że podane w formie beletrystyki, wówczas przemawiają wyraźniej dla moich uszu. Z zagranicy George Byron, Charles Baudelaire, Musset.

A polska proza to Witold Gombrowicz, Stanisław Ignacy Witkiewicz, Józef Ignacy Kraszewski, Tadeusz Miciński i jego Nietota nagrałem całość w formacie mp3, Stefan Żeromski - Dzieje grzechu - nie wiedziałem jak potrafi kochać kobieta, dopóki tego nie przeczytałem, Henryk Sienkiewicz, Bolesław Prus, Eliza Orzeszkowa, Władysław Reymont i wielu innych, których moja pamięć nie przywołuje. Stanisław Lem także. Szczególne wyróżnienie chciałbym przyznać niedocenianemu Kraszewskiemu. Był tytanem pracy, ogrom tekstów jaki stworzył, stanowi wielką bibliotekę ponadczasowych dzieł. Studia charakterów, znajomość życia, jego prawideł, blasków i cieni. Obraz dziejów Polski przez bieg wieków. Uwielbiam jego literaturę. Także Bruno Schulz swoim skromnym objętościowo dorobkiem zyskał poczesne miejsce wśród polskich gwiazd literatury.

Wiele antycznych dramatów, Złoty osioł Apulejusza, Przemiany Owidiusza, Homer Iliada i Odyseja. Przeczytałem też w całości Biblię w przekładzie księdza Jakuba Wujka.

Warto wspomnieć też o Ikonie legnickiej literatury Monice B. Janowskiej, mam wszystkie jej powieści na regale i wszystkie przeczytałem. Olbrzymia doza humoru, zagadki kryminalne, codzienność i oddech wakacji pobudzający kubki smakowe do ślinotoku. Niecodzienne imiona bohaterów, świetna zabawa, szczerze polecam. Z współczesności jeszcze: to bardzo lubię Kristin Hannah, każdą z jej przeczytanych książek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz