Dekadentyzm i nastroje
schyłkowe w literaturze ostatniego dziesięciolecia XIXw.
Schyłek
wieku XIX. Okres stabilizacji militarnej w Europie. Gwałtowny rozwój
ludzkiej cywilizacji i rozrost zbiorowisk miejskich. Wielkie
przemiany w życiu, postęp w nauce i rozkwit sztuki. La belle
epoque^- czas pokoju i porozumienia, kulturalnego
renesansu starego kontynentu. Filozofia pozytywistyczna i kategorie w
jakich oceniana jest sztuka tracą swoje miejsce bytu. Potrzebny jest
inny system wartości, nowa skala ocen i perspektywa oglądu świata.
Odbiorcą sztuki nie może być już bierny czytelnik, trzeba szukać
własnej prawdy, indywidualnej, jak pisał C.K.Norwid:
„Ty skarżysz się na
ciemność mojej mowy;
- Czy też świecę
zapalałeś sam?”1
Bo i artysta zaczyna
wznosić się na wyżyny absolutu, sięgać do dna duszy i pisać
własną krwią. Staje się demiurgiem nowej rzeczywistości,
przepełnionej chorobami wieku i cywilizacji. Jest nowotworem w
strukturze społeczeństwa. Jednostką, która musi stanąć ponad
tłumem.
Artysta-dekadent
staje się, wraz ze zbliżeniem końca wieku, głównym bohaterem
powieści modernistycznych. Gatunku w którym akcja ma charakter
drugoplanowy, kulisowy, gdzie ważniejsze są przeżycia ludzkie,
konflikty wewnętrzne, wahliwość prawdy, duchowe zatrucia i
motywacja psychologiczna zachowań. Schyłkowiec, rezygnat,
improduktyw, ”geniusz bez teki”2, kapłan skazanej na
zagładę religii, podążający ciemną drogą prawdy w głębie
artyzmu. Dekadent – człowiek z charakterem, którego nierelatywna
ocena nie jest w stanie ogarnąć. Jest bowiem wyrazicielem przesytu,
zblazowania uczuć, goniącym za ”doraźnym, hedonistycznie
rozumianym szczęściem”3. Jednocześnie występuje
przeciwko ”pogrążonemu w anarchii światu(kapitalistycznemu i
filozoficznemu), światu niezdolnemu do obrony wartości
humanitarnych, światu wrogiemu kulturze”4.
Artysta-dekadent jest świadomy swojego niechybnego końca,
konieczności śmierci – indywidualności i imienności ludzkiej,
wreszcie śmierci materialnej.
Powieścią traktującą o schyłkowym nastawieniu do świata i
rzeczywistości, jest wydana w roku 1891 książka Henryka
Sienkiewicza pt. „Bez dogmatu”. W zamyśle autorskim miała być
ostrzeżeniem przed biernym i sceptycznym pojmowaniem życia.
Napisana w formie pamiętnika, by „nadać powieści złudzenie
jakoby była czymś zupełnie realnym”5, historia Leona
Płoszowskiego, polsko-włoskiego arystokraty, wykształconego,
inteligentnego i oczytanego, zdolnego do głębokiej analizy
introspektywnej, wpisuje się w nurt powieści psychologicznej,
dominujący w ostatnim dziesięcioleciu dziewiętnastego wieku.
1-
C.K.Norwid, Vade-mecum,
Wrocław 1990r.
2 -
H.Sienkiewicz, Bez dogmatu, Warszawa
1985r.
3 -
W.Berent, Próchno, Wrocław
1979, przypis 30, s.193
4 -
Tamże, s.193 - H.Sienkiewicz, Bez dogmatu,
Warszawa 1985, s.329-330
5 – List do
J.Janczewskiej z 12 XI 1889
„Bez
dogmatu” to opis życia mentalnego człowieka, pozostawionego
samemu sobie:
„Właściwie mówiąc, dla mnie nie
ma miejsca nigdzie.(...)Zostałem wyłączony z ogólnego życia,
stoję na zewnątrz i chociaż czuję pustkę nieopisaną, nie mam
już ochoty wracać.”6
Odrzucenie od zurbanizowanego świata,
jest znamieniem dekadenta – żadne organizacje, struktury czy
środowiska, nie tolerują próżnych i nieproduktywnych jednostek,
burzących równość społeczną.
Oczywiście otoczony jest
innymi ludźmi i zdarzeniami (zawdzięcza to najprawdopodobniej
swojemu bogactwu), wobec których jednak pozostaje zdystansowany.
Płoszowski jest skrajnym sceptykiem, stracił wiarę w metafizykę i
nauki ścisłe:
„(...)dziś jestem
sceptykiem nawet względem ciebie[wiedzy], nawet względem własnego
sceptycyzmu, i nie wiem, nie wiem! I męczę się i szaleję w tej
ciemności!...”7
Cechą wspólną
dekadentów jest brak ustalonej hierarchii wartości.
Tak i Płoszowskiemu brak
w rzeczywistości punktów odniesienia, a lata które przeżył, nie
wytworzyły w nim żadnego systemu i skali ocen:
„Zatraca się we mnie w
pewnym stopniu poczucie różnicy między złem i dobrem, a co
więcej, różnica ta staje mi się obojętna.”8
Jednak w pewnym momencie
rozwoju duchowego, bohater Sienkiewicza przestaje być konsekwentny.
Stwarza sobie, czy też ogarnia go uczucie o wielkiej, niezwalczonej
sile:
„Serce ludzkie nie może
się zabezpieczyć przeciw miłości, a miłość to jest żywioł,
to taka siła jak przypływ i odpływ morza.”9
Siła ta zdolna jest
zniszczyć też nastrój dekadencki.
Popada w miłość –
wewnętrzną, monologową – staje się ona dla niego furtką z
krainy metafizycznego cierpienia, przez którą ucieka by znaleźć
zapomnienie. Miłość ta zarazem jednak, staje się znamieniem jego
zwykłości i pospolitości – jest odejściem w stronę ogólnie
przyjętych praw i schematów postępowań, którym przeciwstawiali
się dekadenci. Różniczkuje tę miłość tylko niespełnienie,
które jest treścią większości utworu Sienkiewicza. Tak powieść,
która miała być ostrzeżeniem przed rezygnacją z życia, myślową
dekadencją – staje się opowieścią o nieosiągalnym szczęściu.
Do tego Leon Płoszowski nie przestaje wierzyć w możliwość
zrealizowania swoich miłosnych planów i dążeń, w ten sam sposób
oddala się od granicy fałszu, którą należy przekroczyć:
„Ale rezygnacja nie wyłącza
nadziei.”10
Tu tkwi zasadnicza
odmienność od dekadenckiego sposobu myślenia, który przez swoją
postać powieściową, wykłada Sienkiewicz. Kreuje bowiem bohatera
wewnętrznie sprzecznego i wahliwego, co do poglądu na przyszłość.
„Hetman” pozytywistów stwarza swojemu podmiotowi opisującemu
dogmat – miłość do kobiety, uważając go jednak nadal za
wzorcowy typ dekadenta:
„Na mnie powinni robić
diagnozę choroby starczej wieku i cywilizacji, bo przybrała ona we
mnie typowy charakter.”11
Słuszne wydaje się
zastrzeżenie <choroby starczej>.
6 - H.Sienkiewicz, Bez
dogmatu, Warszawa 1985,s.329-330.
7 -Tamże, s.19-20
8 – Tamże, s.82
9 – Tamże, s.130
10 – Tamże, s. 310
11 – Tamże, s.191
W rezygnacji młodego
dekadenta, nie ma miejsca na złudne nadzieje.
Może to potrzeba
jakiegoś pozytywnego(realnego) odniesienia do świata, nie
odnajdując ujścia w opisie materii – znalazła ją w uczuciu,
wobec czego pustka rzeczywistości Sienkiewicza staje się
połowiczna, przenika w nią pojęcie abstrakcyjne.
Najpełniejszą
realizację literacką traktującą o nastrojach schyłkowych wydano
w roku 1901. Powieścią o artystach-dekadentach, szalejących na
przepaściach życia, schylających się po laury publiczności
bogach nowego świata i sięgających dna alchemistach, jest
„Próchno” Wacława Berenta. Pierwodruk ukazał się w
„Chimerze”, czasopiśmie wydawanym przez Zenona Przesmyckiego-
Miriama, któremu książka została dedykowana. Autor wprowadza do
swojego utworu nowoczesną wówczas technikę narracyjną:
„polegającą na szerokim uwzględnieniu odmiennych punktów
widzenia poszczególnych postaci”12, narrację
„przestrzegająca prawa subiektywnego spojrzenia określonego
bohatera(...)narrację personalną.”13Każdy z bohaterów
ma swój sposób myślenia, światopogląd, otrzymuje od autora
własną indywidualność, filozofię życiową. Postacie Berenta
reprezentują kilka wariantów postawy wobec rzeczywistości, chociaż
kościec ich budowy jest wspólny. Artyści-dekadenci – jednoczy
ich młodość, ambicje twórcze, sposób na życie, wreszcie tak
aprioryczne powody jak zbieg czasu i przestrzeni – który sprowadza
te charaktery w jedno środowisko. Są jak czarne kwiaty natury
wybujałe na brukowanym łonie kultury i cywilizacji. Nieczułe masy
społeczeństwa to dławiąca potęga, fala zagłady, na którą
dekadenci wpłynęli. Poddają się jej sile, są bierni wobec świata
– dlatego muszą przepaść.
Pierwszym, który
przekracza granicę fałszu – i zapomina o sobie samym jest
dziennikarz Jelsky – oś opinii publicznej, wyrocznia dla mas. Jego
słowa są wyznacznikiem prawdy i fałszu w życiu mieszczaństwa,
publiczności czytelniczej, konsumentów. Jelsky stoi na pograniczu
życia i śmierci, stale przenika te sfery. Otwiera furtki z krainy
metafizycznego cierpienia modernistycznego, poza którą, w nirwanie,
znajduje doskonałość swojego bytu. Reprezentuje on postawę
dekadencką ale nieuświadomioną, przebraną w „garderobie
duszy”14, zamaskowaną na tyle skutecznie, by dopiero w
chwili ostatecznego rozrachunku z życiem, wznieść się na wyżyny
prawdy i sztuki – przyznać się do gry, do pozy, do oszukiwania
ludzi i siebie samego, by pozwolić sobie na kwiecistą rezygnację.
Przyczyna
tak pesymistycznego pojmowania własnego miejsca w świecie jest
„sturamienny egoizm tłumu”15, bezlitosny mechanizm,
nastawiony na pożytek – wartość wysoko cenioną przez
pozytywistów i utrwaloną w świadomości ludzkiej już na stałe.
Szarość zalewająca świat jest faktem dokonanym – nastąpił
przełom cywilizacyjny.
Najpełniejszy wyraz
nastroju schyłkowego, znajduje swoje ujście w słowach hrabiego
Henryka von Hertensteina. Głosi on hasła o wydźwięku dekadenckim.
Zna się też na słabościach upadających twórców:
„- wszystko to razem
wzięte jest tylko tchórzostwem: wypowiedzieliśmy każdy ostatnie
słowo życia, a nie stać nas na dokończenie „Amen”.”16
12 – W.Berent, Próchno,
Wrocław 1979, wstęp s.XIX
13 – Tamże, s.XIX
14 – K.Irzykowski,
Pałuba, Wrocław 1981
15 - W.Berent, Próchno,
Wrocław 1979,s.263.
16 – Tamże, s.263.
Henryk
Hertenstein przeżywa poczucie wszechogarniającej pustki
rzeczywistości, traci zdolność do arbitralnych rozstrzygnięć o
słuszności prawd życiowych budujących jego system wartości.
Odrzuca świadomie swój mentalny aparat wartościujący:
„I tak oto miary
wszelkich wartości pokruszyły mi się w
dłoniach.(...)widziałem(...)trzy drogi ducha: na szczyty najbielsze
drogę marzeń bezpłodnych, wydeptany gościniec w stronę szarego
życia na daremną walkę z kamieniami i krętą ścieżkę, co
wierzchołkami gór i padołem przepaści wiedzie w czarne pałace,
gdzie lirowe dziady królują i tłumu pochlebstwem żyją.”17
Hertenstein
rozumiał, że sztuka wiodąca przez szczyty i przepaście jest
łączeniem sprzeczności, synonimem niszczącego paradoksu. Jest
wyczulony na pokłady archetypiczne trawiące jego ducha. Ten stały
kontakt z metafizyczną głębią i dziwnością, jest jak Ikarowy
lot ku słońcu. Nasycenie żądz nie daje zaspokojenia, przeciwnie
wzmaga się jeszcze chęć użycia i kompletnej eksploatacji materii.
Nasycenie zmysłowości rozbudza wielkie namiętności, są to
potężne duchowe otchłanie, w których grzęzną i toną dekadenci.
To droga ku granicy śmierci i nieśmiertelności. Istnienie
ponadzmysłowe przekraczając próg doczesności, łączy
Hertensteina z „duchem wszechświata”, nie obawia się
śmiertelnego zejścia, gdyż wyzbył się życia.
„I cóż takiemu śmierć
uczynić może, który sam w sobie pokonał to wszystko, co ona
zniszczyć zdolna: lgnięcie do świata zewnętrznego, chęci,
indywidualnego życia treść i w łańcuchu przyczyn aż po
świadomość?... Ułamanym jest kolec śmierci.”18
Rezygnacja jest swoistą cechą
dekadenta.
Hrabia Hertenstein
dosięga absolutu – jest martwy za życia, martwy dla świata. W
stanie nirwany wychodzi poza czas i przestrzeń, wyzwala się z
wszelkich zależności, popędów, osiąga „głęboką ciszę
niezachwianej pewności i błogości.”19
Niepewność
istnienia i trwania, paradoksalność wszelkich prawd i dekadenckie
nastroje, jakie zapanowały w ostatnim dziesięcioleciu XIXw.
znajdują doskonały wyraz w powieści Wacława Berenta. To literacka
egzemplifikacja tragedii ludzi, którzy znaleźli się w momencie
aporycznym, nieprzekraczalnym. Są jednym ze składników
mieszających się nieustannie w kadzi wielkiej zbiorowości, ulegają
nieubłaganemu procesowi destylacji za pośrednictwem sztuki i doznań
zmysłowych. Świadomi swojego życiowego potencjału, który tłamsi
stale masa społeczeństwa, zdążają ku przeciętności i śmierci.
Dekadenci idą wprost ku swoim celom i ideałom, które oświetlają
drogę jak gwiazdy, ale są nieosiągalne.
17 - W.Berent, Próchno,
Wrocław 1979,s.321.
18 – Tamże, s.353.
19 – Tamże, s.354,
przypis 23.
Zagranicznym
wyrazem dla pesymistycznego nastroju, wyrafinowanego użycia,
powieścią o dekadentach-dżentelmenach, zmierzających ku schyłkowi
wieku jest „Portret Doriana Graya”, angielskiego
pisarza Oskara Wilde^a. Fin de siecle - nowa epoka, nowe
prawdy młodego świata, nowa miara nieśmiertelności. Uosobieniem
dekadenta, artysty życia jest lord Henryk, który wprowadza Doriana
Graya w „wielką arystokratyczną sztukę absolutnego
próżnowania.”20 Jest przedstawicielem hedonistycznie
zorientowanego, poszukującego rozkoszy środowiska szlacheckiego.
Bogactwo materialne angielskich dandysów, noszących kwiat w
butonierce, jako znak – symbol rozpoznawczy, pozwalało im na
dynamiczny rozwój osobowości – jej pierwiastka duchowego, który
uważali w życiu za najistotniejszy:
„Celem życia jest
rozwój własnej indywidualności. Dać wyraz własnej swej naturze –
oto nasze zadanie na ziemi.”21
Lord
Henryk uważa, że w wieku dziewiętnastym zapanowała brzydota,
przeciętność i przygnębienie, a grzech jedynie godny jest uwagi i
ma swoją barwę. Chce budować świat i hierarchię wartości „na
wspak”, w stosunku do schematów ogólnie przyjętych . Jest to
wiek, w którym gazety wskazują społeczeństwu słuszną drogę i
zakreślają jego horyzonty. Lord Henryk chce dla uleczenia duszy z
trującego wpływu kultury i zepsucia cywilizacyjnego, użyć
zmysłów:
„Tylko zmysły mogą
uleczyć duszę, tak samo jak tylko dusza może uleczyć zmysły.”22
Uważa, że ratunkiem są
nowe formy rozkoszy i wykorzystania materialnej powłoki ducha:
„Nowy hedonizm – oto czego nasz
wiek potrzebuje”23
Cielesne uniesienia,
wyrafinowane towarzystwo, gonitwa za rozkoszą i pięknem, narkotyki,
alkohol, przepych, zbytki – sztuka życia. W tym zepsutym
nadmiarze, osadza się mgła nudy, która pożera wpierw ducha, a
później ciało. Konflikt z epoką pozytywnych odniesień, wywołuje
u młodych i ambitnych intelektualistów potrzebę odnalezienia
własnych prawd, najwyższych paradoksów i kryteriów
charakteryzujących. Chcą czegoś zupełnie nowego.
„(...)najwyższą
niemoralnością dla człowieka kulturalnego jest przystosowanie się
do przeciętnego poziomu swej epoki.”24
U
źródła nowego prądu myślowego jakim był bez wątpienia
schyłkowy dekadentyzm leży zasada negacji, bojkotująca
pozytywistyczne ujęcie rzeczywistości – czyli skupienie się na
faktach empirycznych i odrzuceniu metafizyki. Metafizyki, która wraz
z psychologią staje się lekarstwem przeciw chorobliwemu
materializmowi minionej epoki.
Tutaj też,
najprawdopodobniej, znajduje się geneza całego zagadnienia
dekadentyzmu – biernego oczekiwania i odrzucenia życia, z którego
wyzyskiwana jest jedynie rozkosz dająca zapomnienie. Poszukiwanie
stanów ekstatycznych – nirwany, wyprowadzającej ducha z krainy
modernistycznego cierpienia, przyspieszającej nabytek świadomości
i doświadczenia jest fundamentem myśli schyłkowej. Wiedzy, którą
Dorian Gray pojął aż nazbyt dobrze.
20 - O.Wilde,
Portret Doriana Graya, Wrocław 1991
21 –Tamże, s.32
22 – Tamże, s.33.
23 – Tamże, s.37.
24 – Tamże, s.94.
.
Prowadzące do degradacji duchowej i cielesnej, kwietyzmem zwane
nastawienie jest niezaspokojonym głodem: ”Trawił go głód tym
gwałtowniejszy, im bardziej go zaspokajał.”25
Młodzieniec poznał też siłę
namiętności, które:
„(...)muszą albo miażdżyć, albo
załamać się. Zabijają człowieka lub same giną.”26
Mr. Gray jest pewien
zakończenia swojej historii, widzi je nieuchronnie zbliżające się
ku niemu. Znudzenie, blaga i rozpusta wyprowadziły go na jałową
pustynię gdzie tkwi bez czucia:
„Zdaje mi się jednak,
że straciłem namiętności i wyzbyłem się pragnień. Zbyt się
koncentruję w sobie samym. Własna moja osobowość stała mi się
ciężarem. Chcę uciec, odejść, zapomnieć.”27
Rezygnuje, bez nadziei
przekracza więc granicę fałszu, którą przekraczają „wzorcowi”
dekadenci, odsuwa się od swojego życia, bo niezdolny jest zanegować
dwu, wielce rzeczywistych faktów:
„Śmierć i pospolitość, oto dwa
fakty dziewiętnastego wieku, nie dające się zbyć słowami”28
Koniec wieku XIX był triumfem ducha nad materią, który ujawnił
się najpełniej w sztuce. Literatura operująca najdoskonalszym z
tworzyw opanowała żywioły myśli, które eksplodowały
niehamowane. Wyraz przesytu, nudności, niespełnienia i
połowiczności istnienia materialnego jest treścią
modernistycznych powieści
(psychologoiczno-socjologiczno-metafizycznych). Wspólną cechą tego
gatunku jest model bohatera-schyłkowca, żyjącego poza światem,
ponad dobrem i złem, niesteoretypowej jednostki, indywidualności,
która nie podporządkowuje się zastanemu systemowi wartości. Nie
chce on jednak zmieniać świata, głosić wieszczych,
mesjanistycznych wizji, jak bohater romantyczny. Chce użycia,
wyzyskania ducha i zmysłów w celu odczucia maksymalnej rozkoszy.
Stale rosnący apetyt rzuci wreszcie na jedną kartę życie
dekadenta, a on nie powinien się zawahać by wyzwanie przyjąć.
Dekadent jest bowiem zrezygnowany wobec życia. Nie odnajduje
pociechy w żadnym aspekcie rzeczywistości. Usuwa się na bok
społeczeństwa, jest mu wrzodem, ropiejącym jadowitą myślą.
Zurbanizowane środowisko stara się go usunąć.
Dekadent eksperymentuje, poznaje, smakuje, chce dokonać jak
najpełniejszej analizy doznań zmysłowych, osiągnąć jak
najwyższą rozkosz i samoświadomość. Jest buntownikiem walczącym
z kamienną bezdusznością egoistycznego tłumu. Tworzy nowe pojęcie
kultury i sztuki, którego społeczeństwo nie chce przyjąć, jednak
będzie musiało.
„Taką jest wola młodości !”29
25 – O.Wilde,
Portret Doriana Graya, Wrocław, s.144.
26 – Tamże, s.216.
27 – Tamże, s.220.
28 – Tamże, s.227.
29 - W.Berent, Próchno,
Wrocław 1979,s.82.