piątek, 6 marca 2020

PO CO MI PISTOLET?


PO CO MI PISTOLET?

Broń wzbudza agresję. Najbezpieczniejszy czuję się z gołymi pięściami. Pan Zdzisław, znajomy z warsztatów literackich, napisał wiersz, jedną z jego fraz były właśnie słowa tytułowe. To dało przyczynek do wykonania ćwiczenia. Nie mam pistoletu i nigdy nie miałem. Ale myślę, że posiadanie takiego przedmiotu daje ludziom poczucie siły, może władzy. Myślą, iż jednym uderzeniem spustu mogą odebrać komuś życie. Co raczej jest prawdą. Dobrze, że patrząc globalnie ludzie są odpowiedzialni i w większej mierze nie mają zakusów do morderczego postępowania. Widzi się to raczej w filmach niż w rzeczywistości.

Dali mi pistolet. Namówili mnie bym wyszedł na ulice i strzelał do nazistów. Dali mi też amfy – żebym był szybszy, bym przewidywał sytuacje, dodali do tego, że przyczyn szuka się w przyszłości – nie „dlaczego?”, tylko: „po co?”. Wciągnąłem pół woreczka, spłynęła. W tym samym czasie sprawdziłem pistolet – wygląda na to, że może strzelać. Pierw chyba pójdę za miasto go wypróbować. Zmarnuję kilka kul przeznaczonych dla nazistów, ale zdobędę pewność, że gdy dobrze wymierzę cel i wypalę to zabiję. Tak, trzeba go sprawdzić – tak będzie rozsądnie. Jednak zanim to zrobię wciągnę całą tę samarkę. Będę żołnierzem jakiego stworzyła wojna. Synem cienia. Ktoś puka do drzwi – otworzę.
  • Cześć – wchodząc mówi Arek
  • Witam – odpowiadam raźnie
  • Przyniosłem szczypiorek i jajka. Usmażymy jajecznicę.
  • Świetnie, tylko nie chce mi się jeść.
  • To ja zjem – odpowiada.
  • Dobra wchodź, mam dla ciebie propozycję.
  • Tak, a o co chodzi?
  • Mam dla ciebie pistolet.
  • Po co mi pistolet?
  • Żebyś strzelał do nazistów.
  • Jakich nazistów? - ty się dobrze czujesz?
  • Tak świetnie się czuję, zjadłem całą samarkę amfetaminy i wyregulowałem sobie nastrój.
  • Chłopie ogarnij się.

Tekst w wydźwięku ma być zabawny, chociaż wygląda na przygotowanie do dramatu. Od razu mówię – jestem normalny i nic podobnego nie przychodzi mi do głowy. Nawet gdy ktoś wyznaje ideologię nazistowską, dopóki nie przekracza granic umowy społecznej – nie mam nic przeciw niemu. Myślę, że dodawać i mnożyć to lepsza opcja niż odwrotna. Mam na myśli: podać przyjazną dłoń bliźniemu, bez względu na różnice charakterów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz