PO CO MI PISTOLET?
Broń wzbudza agresję.
Najbezpieczniejszy czuję się z gołymi pięściami. Pan Zdzisław,
znajomy z warsztatów literackich, napisał wiersz, jedną z jego
fraz były właśnie słowa tytułowe. To dało przyczynek do
wykonania ćwiczenia. Nie mam pistoletu i nigdy nie miałem. Ale
myślę, że posiadanie takiego przedmiotu daje ludziom poczucie
siły, może władzy. Myślą, iż jednym uderzeniem spustu mogą
odebrać komuś życie. Co raczej jest prawdą. Dobrze, że patrząc
globalnie ludzie są odpowiedzialni i w większej mierze nie mają
zakusów do morderczego postępowania. Widzi się to raczej w filmach
niż w rzeczywistości.
Dali mi pistolet.
Namówili mnie bym wyszedł na ulice i strzelał do nazistów. Dali
mi też amfy – żebym był szybszy, bym przewidywał sytuacje,
dodali do tego, że przyczyn szuka się w przyszłości – nie
„dlaczego?”, tylko: „po co?”. Wciągnąłem pół woreczka,
spłynęła. W tym samym czasie sprawdziłem pistolet – wygląda na
to, że może strzelać. Pierw chyba pójdę za miasto go wypróbować.
Zmarnuję kilka kul przeznaczonych dla nazistów, ale zdobędę
pewność, że gdy dobrze wymierzę cel i wypalę to zabiję. Tak,
trzeba go sprawdzić – tak będzie rozsądnie. Jednak zanim to
zrobię wciągnę całą tę samarkę. Będę żołnierzem jakiego
stworzyła wojna. Synem cienia. Ktoś puka do drzwi – otworzę.
- Cześć – wchodząc mówi Arek
- Witam – odpowiadam raźnie
- Przyniosłem szczypiorek i jajka. Usmażymy jajecznicę.
- Świetnie, tylko nie chce mi się jeść.
- To ja zjem – odpowiada.
- Dobra wchodź, mam dla ciebie propozycję.
- Tak, a o co chodzi?
- Mam dla ciebie pistolet.
- Po co mi pistolet?
- Żebyś strzelał do nazistów.
- Jakich nazistów? - ty się dobrze czujesz?
- Tak świetnie się czuję, zjadłem całą samarkę amfetaminy i wyregulowałem sobie nastrój.
- Chłopie ogarnij się.
Tekst w wydźwięku ma
być zabawny, chociaż wygląda na przygotowanie do dramatu. Od razu
mówię – jestem normalny i nic podobnego nie przychodzi mi do
głowy. Nawet gdy ktoś wyznaje ideologię nazistowską, dopóki nie
przekracza granic umowy społecznej – nie mam nic przeciw niemu.
Myślę, że dodawać i mnożyć to lepsza opcja niż odwrotna. Mam
na myśli: podać przyjazną dłoń bliźniemu, bez względu na
różnice charakterów.